Adwent już powoli się kończy, pogoda przez większość czasu naprawdę sprzyjająca… Więc dlaczego na roratach tak mało ludzi? Nie chodzi mi o te starsze, samotne panie. Ale na szczęście są takie miejsca, gdzie w kościele są tłumy, mimo śniegu, wiatru i bardzo wczesnej pory. Co z tego, że jesteśmy młodzi? Co z tego, że być może będą się z nas śmiać? Co z tego, że znacznie spóźnimy się na lekcje? Dla nas są sprawy ważniejsze.
Nie istotne jest to, że szkoła jest dla większości przy innej parafii, że lampiony większości z nas składają się ze świeczki i kawałka plastikowej butelki. Na każdej z Mszy Świętych jest znacznie ponad 20 ministrantów, ponad połowa z nich to lektorzy. Nastrój jest jedyny w swoim rodzaju… Procesje w kościele z lampionem w dłoni to wyjątkowy widok. Cały budynek rozśpiewany i gromadka dzieci przed ołtarzem. Za tydzień odbędzie się konkurs na najładniejszy lampion!
Podsumowując – nie ważne, co o nas później powiedzą inni (a z tym różnie bywa). Mimo wczesnej pory, idźmy na roraty. To piękna tradycja, a modlitwa nigdy nie zaszkodzi.
Licealistka, osoba wierząca i praktykująca (chociaż obecnie nie jest to oczywiste połączenie. Mam bzika na punkcie wiary i muzyki :) Mam świadomość tego, że współcześnie bycie Chrześcijaninem nie zawsze jst pozytywnie odbierane, ale… nie potrafię i nie chcę żyć inaczej!