LOADING

Type to search

Potrzeba wspólnoty

Magdalena Pawlica 5 marca 2018
Share

„Człowiek nie jest sam, żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała egzystencja ludzka ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy – i wymiar społeczny”. Te słowa wypowiedział Jan Paweł II, kiedy mówił o solidarności. Jak bardzo potrzebujemy wspólnoty w dzisiejszym świecie?

 Duch Święty, którego daje nam Jezus, buduje relacje i więzi między nami, tworząc z nas wspólnotę. I zasadniczo to zdanie mogłoby zakończyć odpowiedź na powyższe pytanie. Duch Święty jest tym, który nas zespala i tworzy więź, która jest niezwykle istotna. Pomaga nam również w relacjach z innymi, ale nie możemy zapominać, że my sami również powinniśmy się otwierać na innych i przede wszystkim na Boga.

Przez wiele lat utarło się wiele mitów na temat wspólnot czy konkretnych grup modlitewnych. Choćby taki, że we wspólnocie mogę znaleźć kryjówkę, alienując się od trudnych momentów życia, przejdę koło nich niezauważenie czy też inny mit, że wspólnota jest dobrym dodatkiem do codziennego, szarego życia, pewnym urozmaiceniem. Odnośnie do tego drugiego przykładu warto zadać sobie pytanie, kto to szare życie przeżywa i poniekąd tworzy? Bo przecież mamy na nie niejako wpływ. Samo jednak pojęcie mit, przez wielu uczonych, uważane jest za „kategorię śmieciową”, dlatego powyższe przykłady uznałem za mity. I praktycznie każdy z nas żyje w jakiejś wspólnocie, dla chrześcijanina wspólnotą w życiu codziennym jest np. jego grupa modlitwy, dla osób poszukujących, wątpiących czy niewierzących są choćby koledzy z miejsca pracy. Może trochę spłycam ten temat, mówiąc chrześcijanin – modlitwa, ateista – praca. Ale można również to odwrócić. Dla katolika praca również jest wspólnotą, a dla ateisty czy poszukujących grupy modlitwy mogą być wspólnotą, jeśli tylko zechcą. I tu powinniśmy widzieć słowa Jana Pawła II w praktyce, że człowiek „żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała egzystencja ludzka ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy – i wymiar społeczny”. Nic bardziej oczywistego, a skoro tak jest, to wystarczy przejść do praktyki i zacząć działać w swojej wspólnocie czy znaleźć jakąś.

Można dużo mówić o tym jak nam wspólnota jest potrzebna. Jako że nosimy w sobie pierwiastek egoizmu, myślimy głównie o tym, co stanie się z nami, jak nas zmieni ta grupa, a myślę, że powinniśmy zmienić myślenie. Co może otrzymać wspólnota ode mnie? Co ja mogę jej dać, choć paradoksalnie – nie mam nic? I czy w ogóle mogę coś jej dać skoro zespala ją Duch Święty? Wydaje się, że już nic nie potrzebuje skoro, parafrazując, „Duch Boży unosi się nad nimi”. On faktycznie ją zespala. Ale my możemy być narzędziem, którym się posłuży dla kogoś. Wierzymy w to lub nie, pozwólmy się Jemu prowadzić i pomyślmy też o wspólnocie.

Zgłębię teraz krótko aspekt stricte chrześcijański. Nie mówmy, że nie potrzebujemy wspólnoty. Nawet pustelnikowi jest ona potrzebna. Choćby nasze modlitwy zanoszone do nieba, a jego modlitwy są potrzebne nam. Wpisują się tu idealnie słowa „nikt nie jest samotną wyspą”. Dla chrześcijan życie we wspólnocie jest potrzebne jak powietrze, miedzy innymi do dalszego wzrostu w wierze, podtrzymywania jej by nie umarła. Jest potrzebna tym bardziej dla osób ewangelizujących, ponieważ nie możemy prowadzić innych do Boga, sami nie będąc prowadzonymi. Inaczej trochę się to kłóci z tym, co mówimy, a szczególnie jeśli będziemy mówić o kerygmacie.

Przypomnę słowa ze wstępu: „Duch Święty, którego daje nam Jezus, buduje relacje i więzi między nami, tworząc z nas wspólnotę”. Może warto się temu nie opierać.

 

Tags:

You Might also Like

Leave a Reply