Pokusa? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? To przestarzałe hasło – mało kto posługuje się nim na co dzień. Chyba, że sędziwi kaznodzieje, czy mgliście wspominani katecheci z dziecinnych lat. Niemal bez reszty zapomniane, praktycznie wypłukane z naszego słownika.
Mt 4,1-11
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.
To Słowo je dobitnie przypomina, wskazuje, że jest to rzeczywistość bliższa niż pozornie sądzimy, która dotyka nas każdego dnia.
Od początku swojego istnienia rodzaj ludzki zmaga się z pokusą. To właśnie poddanie się Złemu sprowadziło na człowieka największe nieszczęście – odłączenie od Bożej miłości i sprowadzenie na siebie śmierci. To „niewinne”, jednorazowe wykroczenie stworzenia wobec Stwórcy sprawiło, że nasiąknęliśmy złem, staliśmy się posiadaczami naturalnej skłonności do grzechu. Od tamtej pory pokusa towarzyszy człowiekowi nieustannie, każdemu, nawet najbardziej bogobojnemu, praktykującemu, prawowiernemu katolikowi. Nikt nie jest od niej wolny. Każdy dzień okazuje się polem walki, próbą sił między dobrem a złem.
Problem w tym, że często o tym zapominamy. Zapominamy, że jesteśmy kuszeni i przez kogo jesteśmy kuszeni. Z łatwością wchodzimy w dialog z pokusą, który zawsze kończy się naszą klęską, sromotnym upadkiem. Przyzwyczajeni do popełniania oraz wyznawania na spowiedzi tych samych grzechów, szybko wchodzimy w auto-usprawiedliwienie, czujność sumienia wygładza rutyna, a my cofamy się w życiu moralnym, w naszym życiu z Bogiem.
Nie bez powodu Słowo na rozpoczęcie Wielkiego Postu traktuje właśnie o pokusie. Post jest właśnie czasem pustyni i wytężonego zmagania. Jutrzejsza liturgia słowa stanowi zwiastun tego co czeka tych, którzy zdecydują się wejść w dynamikę rzeczonego czasu.
Musimy pamiętać, że w pojedynku z demonem pozostajemy bezradni. Oczywiście, jeżeli bazujemy wyłącznie na własnych siłach. Ewangelia pokazuje nam, że jedynym pogromcą pokus i kusiciela jest sam Chrystus. W nim jest nasze zwycięstwo. On oparł się wszelkim próbom diabła, mającym sprowadzić na drogę nieposłuszeństwa Ojcu.
Zacznijmy ten Wielki Post od nawiązania szczególnej łączności z Jezusem. Prośmy Go, aby nam towarzyszył, wspierał w krytycznych momentach naszych duchowych zmagań.