„Pokaż mi jak zmartwychwstanie Chrystusa objawia się w tobie i twoim życiu. Pokaż mi, że ty jesteś zmartwychwstaniem” (Robert Kennedy – jezuita i mistrz Zen).
Nie ważne, ile przeczytałeś książek, z czego zrobiłeś doktorat, nie ważne czy zamiatasz ulicę czy wykładasz na ważnym uniwersytecie. Nie ważne czy jesteś z Kościoła „otwartego” czy „zamkniętego”.
Tak jak przykazanie miłości Boga i bliźniego „streszcza” Dekalog, tak to ujęte w cudzysłów zdanie, streszcza moją chrześcijanina wiarę. To jest zdanie od którego nie można się „wykręcić”, to jest „wóz albo przewóz”. To zdanie jest ostre jak brzytwa.
Jeśli nie odpowiemy na nie, jeśli nie odpowiemy jak Zmartwychwstały Jezus objawia się w naszym życiu, to w najlepszym wypadku będziemy jak „cymbał brzmiący”.
Przestańmy do jasnej cholery bredzić o jakimś potworze gender, o spisku lewaków, Żydów i Brukseli, o wszechobecnym prześladowaniu chrześcijan w Polsce i o grzechach tych, z którymi nam nie po drodze. Pozwólmy umarłym chować umarłych. Głośmy Dobrą Nowinę, nie naszą nowinę tylko Dobrą Nowinę!
Przestańmy się wzajemnie lać po mordzie, bo jedyna korzyść z tego to taka, że nam te mordy spuchną. Przestańmy paplać i pouczać, protestować i podpisywać deklaracje, zwierać szeregi i powoływać się na preambułę Konstytucji.
Zróbmy rachunek sumienia, ilu naszym bliźnim pokazaliśmy swoją osobą, że Jezus żyje i co z tego dla nas wynika, a potem zajmijmy się resztą!
Jestem kustoszem (pracuję na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ), a prywatnie miłośnikiem górskich wędrówek. Kiedyś, przez wiele lat wspierałem młodzież i narzeczonych w ich wędrówkach, może nie po górach, ale równie nieprzewidywalnych i ciekawych szlakach na drodze do sakramentu małżeństwa. Prowadziłem spotkania formacyjne. Czas ten pełen inspirujących rozmów i przemyśleń zaowocował upodobaniem do zgłębiania Pisma Świętego i poszukiwania coraz to wartościowszych sposobów na jego osobiste odczytywanie.