Pisać czy … nie pisać?

Share

Przejrzałam całą serię blogów prowadzonych przez perfekcyjne i nieperfekcyjne mamy.
I co?
I nic.
W żadnym nie odnalazłam siebie.
Bo ja:
– nie mam czasu na stylizowanie fryzury
– nie mam pieniędzy na wakacje w Chorwacji by robić tam fantastyczne foty moim dzieciom
– nie gotuję bez glutenu
– nie gustuję w ostrych słowach
– szukam w życiu czegoś głębszego niż torebka Louis Vuitton
– nie lubię mówienia wprost o wszystkim.
Jeśli już mam pisać bloga chciałabym:
– żeby on był prawdziwy
– żeby był także o tym, co trudne i nie da się wystylizować
– żeby duch nie został kompletnie przygnieciony ciałem
Próbowałam już wcześniej prowadzić bloga, ale też mi czegoś w nim brakowało. Chyba był za bardzo „mój”. A może tak wpuściłabym do niego Kogoś jeszcze? Szperam w dzisiejszej Ewangelii i jest:
„(…) ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.” (Łk 11, 31)
Tak, chcę czegoś więcej! Słucham i piszę. Start!

Po pierwsze kobieta szczęśliwa w swojej kobiecości, po drugie żona rozpieszczana przez swojego męża, po trzecie – mama cudownych skarbów płci obojga, po czwarte – wielbicielka „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Winnetou”.