Chrześcijaństwo w swojej historii wiele wycierpiało. Wielokrotnie walczyło o terytorium, często pod Polskimi Sztandarami, o czym przypomniała 332 rocznica Bitwy pod Wiedniem, 12 września.
Biorąc pod uwagę sytuację społeczno-polityczną współcześnie, rocznica ta jest bardzo symboliczna, dająca do myślenia.
Kiedy jak nie dziś, powinniśmy się zastanowić: czy wystarczająco dbamy o to, co wywalczyli nam nasi pradziadowie? Czy cywilizacja, w której obecnie żyjemy nie próbuje nam wmówić, że „tamto” się nie liczy?
A co, w kontekście tamtych wydarzeń, mamy zrobić dziś, kiedy w oddalonych setki kilometrów miejscowościach są grupy muzułmańskich emigrantów, próbujących znaleźć -w co usilnie chce wierzyć- lepsze, spokojne, życie? Jak my, jako Chrześcijanie, mamy znaleźć w nich Chrystusa i właśnie im pomóc?
Do czego może to doprowadzić? Usilnie próbuję wierzyć, że ci, którzy nie chcą porzucać wiary swoich przodków i zostać dalej muzułmanami, nie są tymi samymi, którzy niszczą Chrześcijan i ich kulturę „u siebie”.
Czy jesteśmy na tyle silni, by nie dać się zmanipulować, jednocześnie nie widzieć podstępu tam, gdzie go nie ma i widzieć wszystko obiektywnie, nie oglądając się na media i rządzących? Czy jesteśmy na tyle odporni, ukształceni i ukorzenieni, by bez przemocy, a siłą racjonalnych argumentów potrafić obronić to, co nasze? Czy to, co idzie z tymi obcymi przybyszami, nie będzie jak „mody z zachodu”, które zakorzeniają się u nas bardzo szybko (patrz: Halloween) i równie szybko rozrastają, wypierając wielopokoleniowe tradycje? Ostatecznie: czy jesteśmy na tyle silni, by we własnych środowiskach, jasno i klarownie narzucać swoje zasady i swoje przekonania, bez oglądania się na poprawność polityczną, a jednocześnie z kulturą i szacunkiem jaki na Chrześcijanina przystało?
Z jednej strony – uzasadniona niechęć do tych, których współwyznawcy mordują, gwałcą i niszczą Twoją kulturę.
drugiej – zasady Twojej religii każą przyjmować każdego wędrowca do domu. Każdego głodnego nakarmić i nagiego przyodziać.
Co jeśli akurat to, że odmawia się pomocy tu i teraz zawadzi na Sądzie Ostatecznym?
A co, jeśli ta pomoc zostanie udzielona -po chrześcijańsku- a osoba której pomogłeś zniszczy Twoją kulturę i współwyznawców oraz -co gorsza- pozbędzie Ciebie lub Twojego bliskiego życia?
Paradoks, z którym trzeba się zmierzyć.
Paradoks Chrześcijaństwa.