W ostatnim czasie bardzo często słyszymy pojęcie „nowej ewangelizacji”. Pojawia się ono najczęściej w mediach społecznościowych (zarówno świeckich jak i katolickich) i w kręgach kościelnych. Czy owa „nowość” jest diametralną zmianą w porównaniu do obecnej ewangelizacji czy tylko ma nam o czymś przypomnieć?
Na wstępie warto wyjaśnić czym jest ewangelizacja dzisiaj. Pojęcie to oznacza szerzenie, propagowanie Dobrej Nowiny, czyli Ewangelii i charakteryzuje się przede wszystkim na poznaniu Jezusa Chrystusa. Istnieje bardzo dużo form ewangelizacji, tj. misje, fundacje, stowarzyszenia, ale i ewangelizacja poprzez muzykę, film czy obraz. W odniesieniu do nowej ewangelizacji powstają też Szkoły Nowej Ewangelizacji. Do kogo zatem jest skierowane to działanie? Z pewnością do każdego niewierzącego, ale i do wierzących, którzy nie doświadczyli osobistego spotkania z Bogiem. Bynajmniej, te dwie grupy nie dzielą się na lepsze i gorsze, na takie, do których Dobra Nowina ma dotrzeć jako do pierwszego. Warto o tym pamiętać.
Wyjaśniliśmy zatem pojęcie głoszenia Ewangelii. Kolejny krok to wyjaśnić o co chodzi z ową „nowością” w tym wyrażeniu. Jak podkreśla kard. Kazimierz Nycz, „u podstaw nowej ewangelizacji musi być praca nad zmianą myślenia”, wzięcie większej odpowiedzialności za tych, którzy odeszli ze wspólnoty Kościoła, wcześniej w niej będąc. Zauważmy, że chodzi tu o osoby, które były w Kościele, a nie te, które nigdy w nim nie były. Benedykt XVI, a wcześniej Jan Paweł II zaznaczali bardzo wyraźnie, że do nich odnosi się pojęcie samej „ewangelizacji”. Nie wolno nam popełnić tu błędu i stwierdzić, że to wszystko jest „nową”.
W tym pojęciu nie pojawiają się „nowości” związane z dogmatami, przykazaniami czy z wiarą szeroko rozumianą. Wszystko co miało zostać nam objawione jest już zamknięte. Nie dowiemy się już niczego nowego, co zmieni chrześcijaństwo, czegoś co nie zostało nam przekazane i wyjawione. Chodzi tu o sprecyzowanie czy też odświeżenie tego, co do tej pory wiemy, a wiemy wszystko co potrzebne nam do zbawienia.
Problemem nowej ewangelizacji jest właśnie to o czym mówi kard. Nycz – zmiana sposobu myślenia. Trudno jest nam pewne kwestie zrozumieć, ciężko jest wziąć odpowiedzialność ze trudne decyzje. Ale zauważmy, że to co piękne rodzi się przez trudności, wobec tego nie możemy się zniechęcać przeciwnościami. Wydawać by się mogło, że ten problem nie dotyczy nas jako kraju bo Polska jest katolicka. Nic bardziej mylnego. Jeśli zgłębimy temat zobaczymy, że nowa ewangelizacja jest nam bardzo potrzebna. Potrzebne są też osoby, które będą chciały zmierzyć się z tym problemem, które wezmą odpowiedzialność za wiele rzeczy i pokażą innym, że warto.