Bardzo bym chciał, aby ludzie chodzili do muzeum świadomi czego chcą- dokładnie tacy jak opisywałem w poprzednim poście. Nie dziwi mnie, że mało kto ma ochotę przygotować się wcześniej, ponieważ nie mamy na to czasu ani zapału. Właśnie w tym celu powstaje ten post i mam nadzieję kilka następnych. Chciałbym umieścić tu parę tytułów, moim zdaniem wartych lub nawet obowiązkowych do zobaczenia. Dzisiaj na warsztat bierzemy Muzeum Narodowe w Warszawie.
Na samym początku chciałbym napisać o samej fasadzie muzeum. Osobiście nie mogę przeżyć tego, jak bardzo skrzywdzono sztukę. Ludzie od zawsze budowali wspaniałe budynki, aby docenić sztukę. Galerie takie jak Zwinger w Dreźnie lub Prado w Madrycie budzą respekt już z daleka. Monumentalne konstrukcje z licznymi zdobieniami przykuwają uwagę nawet tych, którzy za sztuką nie przepadają. Zupełnie inaczej jest w Warszawie… Całe szczęście zawartość, którą odnajdziemy w budynku zrekompensuje początkowy niesmak, oczarowując swoim pięknem.
Tak jak kiedyś pisałem, nie jestem fanem sztuki starożytnej. Wykopaliska pochodzące z Egiptu lub dalekiego wschodu nie są w stanie mnie przekonać. Oczywiście są wyjątki, ale zwykle pomijam parter, na którym jest ta wystawa i udaję się na piętro. Za nim jednak o perłach, które każdy powinien odnaleźć, warto wspomnieć o wystawie prac średniowiecznych. Epoka ta nazywana wiekami ciemnymi, moim zdaniem całkiem niesłusznie, może poszczycić się ciekawym dorobkiem. Warto zwrócić uwagę na liczne ikony, pochodzące z kościołów wschodnich. Brak perspektywy, wygląd postaci i bijące w oczy złoto jest podstawą szerzej docenianego malarstwa renesansowego, barokowego i każdej następnej epoki. Warto zatem wiedzieć od czego zaczynali malarze i uzmysłowić sobie ogromny postęp artystów na przestrzeni lat.
Na piętrze odnajdujemy malarstwo nowożytne, czyli powstałe po zakończeniu średniowiecza. To tutaj zawsze spędzam najwięcej czasu, klucząc między salami. W takim razie co warto zobaczyć, odwiedzając Muzeum Narodowe w Warszawie? Oczywiście na wystawie dominują polskie nazwiska i to na nich głównie się skupię.
Jacek Malczewski oraz bracia Gierymscy- Aleksander i Maksymilian. Są to nazwiska przyćmione w polskiej świadomości przez Jana Matejkę, a zasługujące na uwagę. Jacek Malczewski- polski przedstawiciel symbolizmu i jeden z wprawniej posługujących się pędzlem. Cechą charakterystyczną jego obrazów było umieszczanie na nich własnego wizerunku. Jedno przyćmione oko to nierozłączny element dzieł Malczewskiego. Wyjątek stanowią jego wczesne prace, kiedy jeszcze nie malował postaci. Tutaj każda praca jest warta zobaczenia, szczególnie jednak „Hamlet polski. Portret Aleksandra Wielopolskiego„.
Bracia Gierymscy to kolejne postacie, których prace trzeba zobaczyć. Osobiście bardziej przepadam za Aleksandrem. Uważam, że był bardziej zdolny niż starszy brat, a na dodatek odkrywał nowe prądy, przychodzące z zachodu wbrew nieprzychylności najbardziej wpływowego artysty tamtych czasów – Jana Matejki. Jednak o postaci Aleksandra pojawi się osobny post, gdyż jego postać jest niezwykle ciekawa i niestety mało znana. Moim zdaniem jego życiowe dzieło- „W altanie” nie może zostać pominięte. Szczególną uwagę proszę zwrócić na niesamowicie ujęte promienie padające na postacie.
Z pewności nazwiska Jana Matejki nie muszę nikomu przybliżać. Jego obrazy po prostu trzeba zobaczyć, ponieważ odegrały one ważną rolę w procesie budowania polskiej świadomości. Ilość detali na jego obrazach jest przytłaczająca, dlatego warto się wyposażyć w internetowe opracowanie „Bitwy pod Grunwaldem”, by łatwo odnaleźć ukryte smaczki i docenić ich wartość.
W muzeum można spotkać się jeszcze z wieloma wspaniałymi nazwiskami, jednak przedstawię jeszcze tylko kilka z nich. Polski witrażysta o światowej sławie i jednocześnie utalentowany malarz- Józef Mehoffer i jego „Dziwny ogród”, wspaniały twórca dzieł batalistycznych- Józef Brandt, Władysław Podkowiński, niedoceniana Olga Boznańska i Józef Chełmoński, którego twórczość jednak nigdy nie jest dla mnie priorytetowa, dlatego podaję go na końcu.
Aby w pełni odkryć magiczność tego miejsca, trzeba je wielokrotnie odwiedzać. Pierwsza wizyta jest tylko wprowadzaniem do następnej. Mam nadzieję, że wymienione przeze mnie nazwiska okażą się nie tylko dla mnie interesujące, a Państwo powrócą do galerii, aby odkryć je na nowo. Czasem warto przyjść tylko dla jednego obrazu. Usiąść i popatrzeć na coś, co już nigdy nie powstanie.
Miłość do sztuki obudziła we mnie Mama, ukazując mi jej tajemnice podczas licznych wycieczek do muzeów. Na co dzień uczęszczam do jednego z warszawskich liceów oraz poszerzam swoją wiedzę o obrazach i architekturze. Pragnę się podzielić swoją pasją i zachęcić jak największe grono ludzi do odkrywania tego, co kryje się w muzeach.
I have read your article carefully and I agree with you very much. This has provided a great help for my thesis writing, and I will seriously improve it. However, I don’t know much about a certain place. Can you help me? https://www.gate.io/pt-br/signup/XwNAU
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Gratuluję „lekkiego pióra” i wiedzy! Niezwykłej, jak na dzisiejsze czasy u młodego Człowieka fascynacji i zainteresowań. Myślę, że czas na polubienie starożytności i średniowiecza jeszcze przyjdzie. Podobnie jak uwielbienie chorału gregoriańskiego. Z przyjemnością będę oczekiwać na następne posty.
Dziękuję! Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Nigdy nie poświęciłam czasu na dokładne zwiedzanie wystawy prac średniowiecznych, a może warto? W Warszawie lubię zajrzeć jeszcze do Stryjeńskiej (kilka lat temu była zorganizowana duża wystawa z jej pracami z krakowskiego muzeum) i Edwarda Okunia.