Wieczorem siadam sobie na kanapę, zrelaksować się po trudnym dniu. Włączam telewizję, wrzucam kanał z Eurowizją, bo to taki sympatyczny program rozrywkowy. Oglądam sobie spokojnie, a nagle atakują mnie obrazy z homoseksualistami! Spokój i czar tego pięknego wieczoru pryska jak bańka mydlana…
W studiu światła w kształcie serca szukały zakochanych par, całujących się. Znalazły parę mężczyzn. Światła z kamerą same się nie poruszały. Na scenie pojawił się napis Love is Love (Miłość to Miłość). Prowadzący festiwal muzyki również bez ogródek przyznawał się, że jest homoseksualistą, z czego był dumny. Pojawiali się transwestyci jak i w poprzednich latach. Nie da się ukryć, że komuś na tym silnie zależy (na pewno nie środowiskom katolickim), żeby promować dewiacje seksualne.
Przykre jest to, że ogląda to wielu młodych. Młodych najłatwiej oswoić do fałszywej idei miłości. Love is Love sugeruje, że każdy rodzaj zauroczenia to prawdziwa miłość, czy to małżeńska, rodzicielska, braterska czy homoseksualna. Mówi się „Taka miłość to też miłość, co nie? Nikomu krzywdy nie robią, to co się czepiać, ich sprawa” A właśnie, że nie! Obraża to moją wrażliwość religijną i burzy mój święty spokój.
Katolicy muszą sobie przypominać, że praktykowany homoseksualizm to ciężki grzech sodomski, przeciwko naturze ludzkiej. Trzeba mieć to mocno zakodowane, bo takie myślenie może zarazić innych katolików, którzy nawet żyją w heteroseksualnych związkach.
W takich programach jak i wielu innych miejscach lansuje się ideę, że miłość to uczucie. Co jest głębokim fałszem. Emocje mogą co najwyżej tylko towarzyszyć prawdziwej miłości. Mówi się, że dwoje ludzi żywi względem siebie nawzajem uczucie miłości. W życiu i na filmach romantycznych wiecznie zadawane jest pytanie ‘czy on/ona mnie kocha’? Później uczucie mija, i pary rozstając się rozkładają ręce i mówią sobie: „no.. uczucie już wygasło no to trzeba się rozstać…” Co poradzić taki los…
Takie myślenie w ogóle nie wpisuje się w chrześcijańskie rozumienie miłości. Święty Paweł w 1 liście do Koryntian (13, 4-8) pisze:
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
Czyli to oznacza, że świeckie rozumienie miłości w ogóle nie przystaje do chrześcijańskiej idei miłości. Jeśli pary są zazdrosne o siebie, są egoistyczne, pamiętają swoje winy, to znaczy, że one nie mają w ogóle udziału w Miłości.
Z punktu widzenia teologii i filozofii – Miłość to nie uczucie, lecz postawa nakierowana na określony cel. Postawa, którą codziennie wybieram, codziennie potwierdzam – nakierowana na Dobro, Prawdę i Piękno. Takie rozumienie miłości wzięło się od Platona starożytnego greckiego filozofa – później zaaplikowane do chrześcijaństwa.
Małżonek, który chce dobra dla współmałżonka, chce żyć z nim w prawdzie i chce żeby ich życie było piękne – to wtedy jest to prawdziwa miłość małżeńska.
Dlatego pytanie czy ktoś mnie kocha nie ma do końca sensu, bo z mojej postawy i aktywności widać czy kocham. Jeśli dziennie obieram postawę miłości to ona nie może ustać, i to widać, bo wtedy Bóg jest między nami, Bóg który wiecznie trwa…
Uczestnik Akademii Dziennikarstwa
https://movingtothefloridakeys.com/