Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. (Iz 50, 4-7)
Niedziela palmowa wprowadza nas w obchody Męki i Zmartwychwstania Jezusa. I trochę tak jest, że koncentrujemy się na ogrodzie oliwnym, na golgocie, na cierpieniu. Przynajmniej do soboty. Tymczasem Izajasz przypomina nam o tym, że mamy język by głosić słowo krzepiące, i ucho by słuchać jak uczniowie.
Zbyt dużo z ambony słyszę słów potępiających. Tego nie wolno, to nie wypada, na to jest zakaz, a za to czekają mnie męki piekielne. Człowiek, kiedy idzie do kościoła, po to otwiera swe ucho, by doświadczyć pokrzepienia. By ktoś mu powiedział – Bóg Cię kocha! By pośród krzyków klientów, bury od szefa, narzekań współpracowników usłyszeć słowo nadziei. Słowo, które pozwoli dziś i jutro być dobrym człowiekiem, który dobra chce szukać. Wszędzie i w każdym.
Księża powinni być weryfikowani ze swych słów. Mam wiedzę, która mówi, że tak nie jest. Księża nie rozmawiają o swoich homiliach. Nie weryfikują się nawzajem. Dlaczego? Bo są od seminarium wychowywani w przekonaniu o swej wyjątkowości. I ona nie pozwala na jakiekolwiek zmiany. Zbyt dużo księży chce zmienić świat, a nie siebie. Wymagać od tych w ławkach, a nie od tych za ołtarzem. To nie jest strefa ochronna. Do Was też Izajasz mówi. Słyszycie?
Wielki Tydzień pobiegnie bardzo szybko. Dobrze by było, by w nim było o wiele więcej Boga. Bo od zawsze mam wrażenie, że jest Go za mało. A może inaczej. To mnie jest za mało. Bo Bóg przecież cały czas jest.
Po więcej krzepiących kazań zapraszamy na http://www.benedeo.com :)
Jestem absolutnie za i ani trochę nie myślę być przeciw. Ja mam to niespotykane szczęście, że świątynią do której chodzę zawiaduje kapłan jakich nam potrzeba. Jeszcze się temu facetowi nie udało powiedzieć kazania z pozytywnym akcentem – to raz, a dwa – nigdy nie udało mu się powiedzieć kazania w oderwaniu od tekstów, jakie były przed chwilą (przed homilią) czytane. Efekt, coraz więcej ludzi w kościele i to niekoniecznie wyłącznie z jego parafii – czego ja jestem najlepszym dowodem.
Miło spotkać kogoś kto podobnie myśli. Po kolejnym ponurym komunikacie naszego Episkopatu tak sobie myślę co by było gdyby tenże Episkopat „w pierwszych słowach swojego listu” napisał coś takiego:” Kochane nasze siostry i bracia, dobry Bóg sprawił, że znów doczekaliśmy wiosennego słońca, już niedługo będziemy mogli się cieszyć zielenią liści i śpiewem ptaków. Dzielmy się tą radością z naszymi bliźnimi i wysławiajmy Pana w Jego stworzeniu. A gender? Zaufajmy Panu wszak każdy włos na naszej głowie jest policzony”