Czuję, oczywiście, że czuję. Jestem zdrowy, mogę grać w piłkę i słuchać muzyki. Mam kolegów, przyjaciół. Są ludzie, którzy mnie lubią. Patrząc w lustro mogę powiedzieć, że sobie radzę. Nie jestem głodny, mam własny pokój. Mogę się uczyć i to robię, choć nadal za rzadko. Potrafię pisać i czytać. Śmieję się i cieszę. Nie brakuje mi wielu rzeczy.
Chociaż śmieją się czasem, gdy idę do kościoła. Nie zapraszają, bo nie pasuję gdzieś. Czasem nie rozumie mnie nikt i mam wrażenie, że jestem zdany sam na siebie. Często się kłócę, bo nie potrafię przyznać komuś racji. Upadam i czuję się jak ostatni dureń.
Oczywiście, że czuję się kochany.
– Tak, czuję.
– A kiedy najbardziej?
Hm. Mam za co dziękować, ale często tego nie robię. Myślę, że to moja zasługa. Albo że to mi się po prostu należy. Kiedy czuję się najbardziej kochany? Kiedy najwyraźniej?
– Kiedy zgrzeszę. Bo myślę wtedy, że pomimo tego, co przed chwilą zrobiłem, pomimo, że obraziłem Boga, który kocha mnie jak nikt inny, to On i tak jest ze mną, wybacza i nie obraża się, tylko z uśmiechem kibicuje w dalszej walce. Cieszy się z każdego dobra, które jest w moim życiu. Kocha mnie.
Jestem grzesznikiem. Tak samo jak Ty i Papież Franciszek. Wszyscy grzeszymy, pychą, nieczystością, lenistwem i na 1000 innych sposobów. Upadamy bardzo nisko i co najgorsze grunt, na jaki spadamy, nie jest twardy. Jest płynny i chciałby nas w siebie wciągnąć. Ale Jezus zostawił nam coś, dzięki czemu możemy stamtąd wyjść; zostawił swoją rękę, która zawsze czeka wyciągnięta do człowieka. Co? Sakrament pokuty.
Niemalże każdy z nas był kiedyś u spowiedzi, jednak wiele osób wciąż się boi, wstydzi. Niektórych grzechów nie mówią, bo po co, bo ksiądz i tak nie ma o tym pojęcia, bo przecież i bez tego już wystarczająco są spięci. Tymczasem Katechizm Kościoła Katolickiego mówi:
Jakie są istotne elementy sakramentu pokuty?
Obejmuje on dwa jednakowo istotne elementy: z jednej strony akty człowieka, który nawraca się pod działaniem Ducha Świętego, i rozgrzeszenie kapłana, który w imię Jezusa Chrystusa udziela przebaczenia grzechów i ustala sposób zadośćuczynienia.
Żeby dalej nie przepisywać KKK, opowiem Wam krótko, co powiedział mi niedawno kapłan na spowiedzi [osobiście muszę przyznać, że była to moja prawdopodobnie najlepsza spowiedź].
Po zakończeniu swojej kwestii, czyli powiedzeniu kim jestem, za co jestem Bogu wdzięczny i w jaki sposób zgrzeszyłem, z czym sobie nie radzę, czekałem na słowa spowiednika. Nastała chwila ciszy. Wreszcie kapłan przerwał ją słowami:
– Co mogę powiedzieć? Ta spowiedź dokonała już się w tobie. Wyznałeś swoje grzechy Panu Bogu, a to, co powiem, to tylko dodatek.
Ile razy słyszałem, że ksiądz dał słabą naukę, że ksiądz daje wszystkim taką samą pokutę, że jest monotonny. Ba, ile razy sam narzekałem w ten sposób. To, co mówi i jak mówi kapłan w sakramencie pokuty jest ważne, ale to tylko dodatek do spowiedzi, która dokonuje się w nas poprzez uświadomienie sobie i wyznanie grzechów. Drugim najistotniejszym elementem sakramentu pojednania jest rozgrzeszenie. Udziela go ksiądz, ale czyni to w imię Jezusa Chrystusa. To Bóg przebacza nam grzechy i to Bóg nam je odpuszcza (przez ręce prezbiterów).
Wiecie, jak sobie wyobrażam sakrament pojednania z Bogiem?
Nie wiem, czy kiedykolwiek opisywaliście ten obraz na polskim lub innym przedmiocie. Ale zdradzę Wam sekret, że jak się dobrze przyjrzeć, to jedna ręka ojca jest kobieca, delikatna, łagodna, czuła, wyrozumiała, a druga męska, wymagająca, silna, pewna siebie. I taki dla mnie jest Bóg. Kocha najbardziej na świecie, ale „Kto najbardziej kocha, ten najwięcej wymaga.”. Czego chciałbym od Niego w spowiedzi? Żeby podał tę łagodną dłoń, okazał ciepło i wyrozumiałość, ale też żeby traktował jak faceta, od którego można wymagać i na koniec podał i mocno uścisnął Swą męską dłonią, żebym pamiętał, w Kogo wierzę.
Jadąc dziś autobusem do szkoły słyszałem rozmowę dwójki dorosłych ludzi, dotyczyła Kościoła, a w dużej mierze właśnie spowiedzi. Kobieta mówiła, że nie rozumie, po co jest ta spowiedź. Czy by nie wystarczyła ta powszechna, wspólna? Po co to się stresować, przejmować, latać po konfesjonałach? Pan potakiwał z aprobatą. Pani ciągnęła temat dalej, jednak poszła nieco w stronę innych.
– Niektórzy to latają do tej spowiedzi co tydzień. Jakie oni te grzechy mają, że tak często chodzą?
Nie mam pojęcia jakie, ale Papież również spowiadał się co tydzień.
Skąd te wszystkie pytania się biorą? Z niewiedzy. Niewiedzy, czym i po co jest spowiedź. Na czym polega i co tam się właściwie dzieje. Bo co może pomyśleć ktoś, kto spowiada się w rekolekcje, kiedy kolejka ledwo mieści się w kościele, a ksiądz ma statystycznie z 90 sekund na osobę w porywach do 150?
W sakramencie pojednania czuję, że Bóg mnie kocha. Bo skoro tyle robię przeciwko Niemu, a On podwija rękaw, podaje rękę i mówi: idziemy dalej, to inaczej być nie może. Spróbuj tej Miłości. Zaufać. A doświadczysz szybciej, niż się spodziewasz.
Ten tekst jest odpisem z mojego bloga mojafoska.blogspot.com.
Mam 17 lat i piszę, co mi w duszy gra. Jestem wierzący, należę do Ruchu Światło-Życie. Lubię czytać i pisać ze wskazaniem na obydwa. Człowiek zrobił na mnie ogromne wrażenie.