Węgry ogradzają się murem. Macedonia mobilizuje wojsko. Wielka Brytania zabiera nielegalnie zarobione pieniądze. W Niemczech dochodzi do coraz brutalniejszych napaści. W Polsce wzbiera fala hejtu.
Takie nagłówki w ostatnim czasie możemy znaleźć na pierwszych stronach gazet, portali internetowych. Europa nie radzi sobie z problemem.
Fakt, że we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech coraz więcej osób przestaje chodzić do Kościoła, wierzyć w Boga, za to przyjmuje świecki sposób myślenia, już nikogo nie dziwi. Dlaczego tak się stało?
Otóż problem ten nie zrodził się wczoraj ani dziś, problem ten swój zalążek miał o wiele wcześniej, kiedy to kaznodzieje w kościołach przestali grzech nazywać grzechem.
Jakiś czas temu czytałem o pewnym zachodnim kaznodziei, który to podczas kazania ostro napiętnował grzech. Po nabożeństwie podszedł do niego jeden z uczestników i powiedział :
„Proszę nie mówić tak otwarcie o grzechu, bo słuchają tego dzieci i przez to łatwiej staną się grzesznikami. Czy nie można tego nazywać omyłkami, zamiast tak wprost mówić o grzechu?”.
Kaznodzieja podszedł do szafki, w której trzymał strychninę, wyjął buteleczkę z napisem TRUCIZNA i rzekł:
„Rozumiem: chcesz, bym zmienił etykietkę. Zamiast napisu TRUCIZNA mam nakleić mniej drastyczny napis, może „ Mleko”? Takie postępowanie kryje ogromne niebezpieczeństwo! Im łagodniejszy będzie napis, tym większa groźba zażycia trucizny”.
W wielu krajach Europy ta etykietka został już dawno temu zmieniona. Czymś normalnym stało się choćby to, że Kościoły błogosławią małżeństwa homoseksualne, a nawet więcej, duchowni przyznają się do swojego homoseksualizmu i życia w związkach partnerskich. To, co dla nas było kiedyś w Polsce nie do wyobrażenia, dziś staje się rzeczywistością. Coraz więcej pojawia się na naszym podwórku „chrześcijan”, którzy zmieniają etykietę. Jeżeli my dziś nie sprzeciwimy się tej zamianie, to za kilka lat, a może nawet wcześniej będziemy musieli zmierzyć się z problemem, który dziś doprowadził zachodnią Europe do kryzysu chrześcijaństwa.
Kiedy zajrzymy do Bożego Słowa, to w Starym Testamencie zobaczymy niezliczone nieszczęścia, jakie spadały na Izrael: upokorzenia spowodowane pustoszącymi najazdami okolicznych narodów, deportacje i niewole, klęski żywiołowe, przegrane walki. Były to bolesne ciosy karcącej ręki kochającego Ojca.
Iz 4, 25
„Dlatego się rozpalił gniew Pana przeciw swojemu ludowi, wyciągnął na niego rękę, by wymierzyć cios, aż góry zadrżały”.
Izrael w tym doświadczeniu, posłuchawszy proroków, potrafił zrozumieć sens tego doświadczenia. W 64 rozdziale księgi Izajasza , od 4 wersetu czytamy takie słowa:
„Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher. Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by chwycić Ciebie”.
To, że dokonujemy zmiany etykiety robi z nas cudzołożników. Kiedy słyszymy słowo „cudzołożnik”, od razu myślimy o niemoralnym postępowaniu. Tymczasem „cudzołożnikami” stajemy się również wtedy, kiedy pozwalamy sobie na przyjaźń ze światem. Nowotestamentowe znaczenie tego słowa mówi nam o wszystkim, co w tym świecie sprzeciwia się Bogu i Jego prawdzie. Dzieje się to również wtedy, gdy to co Bóg nazywa grzechem, my nazywamy tolerancją.
Bóg zawsze daje możliwość powrotu, tak jak nam pokazuje przypowieść o synu marnotrawnym. Ojciec zawsze wyczekuje powrotu syna.
„Wróć Izraelu-Odstępco – wyrocznia Pana. Nie okażę wam oblicza surowego, bo miłosierny jestem – wyrocznia Pana – nie będę pałał gniewem na wieki. Tylko uznaj swą winę, że zbuntowałaś się przeciw Panu Bogu swemu”.Jr.3,12-13
Bóg oczekuje, abyśmy grzech nazywali grzechem.
Chrześcijanin. Duchowny Kościoła Zielonoświątkowego w RP.Pastor Centrum Chrześcijańskiego „DROGA” w Inowrocławiu.Autor książki „O Bogu i życiu w muszce i kapeluszu”.
Autor bloga: pastorslawekciesiolka.pl