Prokrastynacja lub zwlekanie, czy też ociąganie się (z łac.procrastinatio – odroczenie, zwłoka) to wg definicji wikipedii: „tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Przez pojęcie prokrastynacji rozumieć należy dobrowolne zwlekanie z realizacją zamierzonych działań, pomimo posiadanej świadomości pogorszenia sytuacji wskutek opóźnienia”.
Trudno o bardziej blokującą i utrudniającą tendencję w działaniu i aktywnościach życiowych. Odkładanie zadań, planów i obowiązków na później, generuje niemałe napięcie i skutecznie odbiera poczucie sprawczości i realnego wpływu na kształt swojego życia. Bo o ile skłonność odkładania nieprzyjemnych rzeczy do wykonania w czasie spotyka się z częstym “mam tak samo”, o tyle ociąganie się z realizacją nawet najprostszych czynności spowoduje spore spustoszenie mentalne i dyskomfort psychiczny.
Prokrastynacja w sprawach ziemskich, w różnych obszarach życia, zatruwa teraźniejszość i blokuje radość życia. Niemniej za największe zagrożenie uważam odwlekanie w czasie kwestii związanych z wiarą, strefą duchową. “Pójdę do spowiedzi później, może w następną niedzielę”, “Zacznę tę nowennę następnym razem, kiedy znowu Ojciec Szustak rzuci hasło na Languście”. W tym temacie, prokrastynacja jawi się jako coś, co odgradza nas od Źródła. Od Jezusa, który chce przychodzić i dawać tak upragniony (s)pokój ducha i radość współtworzenia naszego życia.