Sylwester to dzień, który wszystkim uzmysławia upływ czasu. Kolejny rok życia minął. Na przestrzeni wieków tematem przemijania zajmowali się artyści i filozofowie. Okres szczególnego nim zainteresowania przypada na barok. Stąd znana w tym okresie maksyma biblijna Vanitas vanitatum et omnia vanitas (łac. marność nad marnościami i wszystko marność) lub starożytna Panta rhei (grec. wszystko płynie). W malarstwie to zagadnienie jest ukazywane poprzez martwą naturę. Dość popularnym stwierdzeniem jest, że to nic ciekawego. Dzbanek, kwiaty i resztki jedzenia. Nie pociąga, prawda? Dlaczego w takim razie malarze skłaniali się do tworzenia takich dzieł? Przecież nie dlatego, że namalowanie tych atrybutów było proste, nieskomplikowane. Zachęcam do wzięcia kartki i ołówka i podjęcia próby odtworzenia jednego ze znanych obrazów. Myślę, że większości z nas od razu zmieni się nastawienie. Niełatwo uzyskać przejrzystość zielonego szkła butelki i połysku łusek ryby na talerzu.
Martwa natura zazwyczaj charakteryzuje się kilkoma elementami, które warto zauważyć przy podziwianiu: szkło, kwiaty, jedzenie, zegar, czaszka. Elementy takie jak kwiaty i jedzenie naturalnie ulegają zepsuciu. Po jakimś czasie bukiet w wazonie zwiędnie, a mięso się zepsuje. Ten motyw, mimo swojej pozornej prostoty, stanowi wymowne potwierdzenie tego, jak czas działa na otoczenie człowieka. Szkło, jako materiał kruchy i łatwy do zniszczenia, można interpretować jako symbol naszego życia. Gdyby się nad tym dłużej zastanowić to trafne odwzorowanie naszego losu. Drobny „upadek” może go skruszyć i osłabić, a niespodziewane popchnięcie zakończyć na dobre. Wydaje mi się, że motyw zegara nie wymaga dłuższej interpretacji. Jego przeznaczeniem jest ukazywać upływ czasu i nieuniknione następstwo godzin.
Na ostatni element chciałbym przeznaczyć osobny akapit, ponieważ uważam, że jego istota jest ważniejsza niż pozostałe. Mowa tu oczywiście o czaszce. Na początku uważałem ją za zbyt bezpośredni sposób uwydatnienia niestałości ludzkiego życia. Po jakimś czasie się jednak do niej przekonałem. Doszedłem do wniosku, że nie można bardziej wymownie przedstawić naszego przemijania. Przede wszystkim czaszka jest czymś co zostanie po każdym z nas, niezależnie od czasów i płci, co czyni ją uniwersalną. Krótko mówiąc, nic tak wymownie nie przypomina nam o kolejnej maksymie, a mianowicie Memento mori.. Jej nagość i napawająca grozą biel pokazują, co się z nami stanie, i że trzeba o tym pamiętać w życiu doczesnym.
Nikogo nie zdziwi, jeśli martwa natura nie wywoła w nas zachwytu. Sam na nią nie poświęcam zbyt dużo czasu w muzeum. To co robię i do czego zachęcam, to wychwycenie na płótnie wyżej wymienionych elementów, żeby mieć świadomość co symbolizują i dlaczego artysta je umieścił. To nie oznacza, że nie ma obrazów składających z warzyw i owoców, które wywołują zachwyt. Moim ulubieńcem jest włoski malarz tworzący w okresie manieryzmu (XVI w.) Giuseppe Arcimboldo. Gdy się przypatrzymy, odnajdziemy w jego kompozycjach… ludzkie twarze. Uważam, że jest świadectwem ogromnego talentu artysty, którego dzieła pociągają i budzą ciekawość. Niebanalne, niepowtarzalne… Polecam!
Miłość do sztuki obudziła we mnie Mama, ukazując mi jej tajemnice podczas licznych wycieczek do muzeów. Na co dzień uczęszczam do jednego z warszawskich liceów oraz poszerzam swoją wiedzę o obrazach i architekturze. Pragnę się podzielić swoją pasją i zachęcić jak największe grono ludzi do odkrywania tego, co kryje się w muzeach.
Bardzo miło mi to słyszeć! Co się najbardziej podobało?
Więcej wpisów poprosze ??? we mnie też ostatnio odżyła miłość do sztuki – po wizycie w Muzeum Prado ?
Odsyłam do innych płócien Arcimboldo. Jedyne w swoim rodzaju, zapadają w pamięć. Myślę, że artysta, oprócz talentu, miał też poczucie humoru:)
Jestem pod wrażeniem. ?