Siedem spektakli zaprezentowano na festiwalu „Kierunek Wschód”, który odbył się w dniach 22-30 września w Białymstoku.
Po raz drugi na deskach białostockiego Teatru Dramatycznego przegląd teatralny połączył aktorów i widzów. W jednym miejscu spotkali się artyści kilku teatrów polskich, jak również nasi wschodni sąsiedzi – Ukraińcy, Białorusini, Litwini, należący do Partnerstwa Wschodniego. Zainteresowani mogli uczestniczyć w spotkaniach z aktorami podsumowującymi każdy występ. Zgromadzenia te były elementem warsztatów pisania o teatrze. Pomysły na tematy spektakli zaczerpnięte są z ulokowania artystów. Przebywają oni na terenach przygranicznych, co jest równoznaczne z mieszaniem się kultur i wspólną historią.
– „Zależało nam na tym, aby zderzyć różne estetyki polskiego teatru (Rzeszów – współczesny, multimedialny spektakl na „modny” temat; Bielsko-Biała – czerpiąca z klasyki literatury rosyjskiej i fenomenu ‘jurodiwych’, (…), (Lwów – klasyczny „Rewizor”; Grodno – „skandaliczny” w latach 90. (…), Mińsk – przeglądanie się białoruskości w zwierciadle zachodniej kultury, Kowno – monodram (…), opowiada o Stalinie, czyli postaci, która odcisnęła piętno na wszystkich naszych krajach). Program ma pokazywać wspólnotę doświadczeń naszych krajów (…), ale także różne sposoby przyswajania i udomawiania kultury Zachodu.” – mówi w „Kurierze.pl” krytyk teatralny Konrad Szczebiot.
Tego typu wydarzenia kulturowe, cieszą się w Białymstoku sporym zainteresowaniem. Dlatego odbywają się tam bardzo często. Mając na celu kontynuację współpracy ze wschodnimi teatrami, zainicjowano pierwszą edycję „Kierunku Wschód”. Zapoczątkowało to wielkie święto teatru, do którego powrócono rok później.
Organizatorem wydarzenia jest Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Celem przedsięwzięcia było zderzenie się kultur, metod stosowanych przez teatry polskie oraz wschodnie. Bilety były bezpłatne.
Mam na imię Agnieszka. Jestem studentką III roku filologii angielskiej, stosowanej z hiszpańskim, której marzenie o zawodowym pisaniu od lat nie daje spokoju. Zaczynam „stawać na palcach” i łapię możliwości „za kostki”.