LOADING

Type to search

Apologetyka katolicka – gdy przeciwnik łapie za słówka

Magdalena Pawlica 2 grudnia 2022
Share

🗣️ Jesteś rowerem? Nie, człowiekiem”, „Będzie jutro pogoda? Tak, codziennie jakaś jest”. Tak się przekomarzamy, gdy niby wiadomo, o co chodzi pytającemu, ale dla draki można go złapać za słówko i podrążyć temat. Inny przyklad – sytuacja, gdy ktoś o godzinie pierwszej w nocy mówi, co będzie robił jutro, podczas gdy ma na myśli tę samą dobę. Nie brakuje takich, co lubią się droczyć, irytując nieraz tych, którym zależy raczej na szybkim dogadaniu się.

🗣️ Kiedyś np. w internetowej dyskusji o aborcji użyłem określenia „życie powstaje” w odniesieniu do momentu połączenia się komórek: męskiej i żeńskiej. Mój oponent, strosząc piórka, napisał, gdzieś tam pomiędzy jednym a drugim nazwaniem mnie ignorantem, że to infantylne słownictwo, bowiem życie powstało… miliardy lat temu. W innej części dyskusji, gdy napisałem, że kobieta i dziecko-płód mają osobne DNA, ten poprawił mnie, że wszyscy mamy je takie samo. Tak niektórzy bawią się w słówka, czy to ze szczerej pychy, czy to dla odwrócenia uwagi od meritum. Do słowa „życie” nie dopowiedziałem „nowe, ludzkie” (choć to zrodziłoby u rozmówcy kolejne nabzdyczenia), w drugim zaś wypadałoby napisać, że chodzi o genetyczną odrębność, o to że płód to nie narząd, nie część całości. Mniejsza o to. Rozmówca nie miał tyle dobrej woli, by skupić się na lesie, wolał na drzewach; mchach i porostach.

🗣️ Jaka nauka z tego płynie? Na pewno warto dbać o precyzję wywodu, aby dawać przeciwnikom jak najmniejsze pole manewru do prowadzenia choćby najbardziej naciąganych przekomarzań. Warto także przypominać, sobie i oponentom, o tym, jak wiele skrótów myślowych i niezręczności występuje w naszym języku. Np. wschód i zachód Słońca… – pojęcia niezgodne ze stanem wiedzy o astronomii. Albo „adres zamieszkania”, tak jakby zamieszkanie (pojęcie abstrakcyjne) posiadało jakiś adres (może raczej lokal go posiada). Problematyczne jest też określenie „służba zdrowia” – czy wyraża ono to, co ma wyrażać… „Drzewa spieszyły się – to metafora, bo przecież drzewa się nie spieszą”, napisał kolega na próbnej maturze, z rozbrajającą prostotą.

🗣️ Warto dodać, że ci, którzy chętnie bawią się w słówka, często sami nie pilnują precyzji własnych dowodzeń. Rozszerzanie znaczenia słowa faszyzm aż po horyzont – to już klasyk (chciałoby się rzec, śladem przekomarzaczy, że faszyzm to był we Włoszech…). Nazywanie Kościoła sektą… Mylenie osobistego majątku osoby duchownej z majątkiem organizacji… Mieszanie ewentualnych złych uczynków Kościoła (kleru) z uczynkami – dajmy na to – władców państw określających się jako katolicy… Mylenie jutrzni z nieszporami…

🗣️ Szukanie nieszczelności w katolickim systemie przekonań, ochoczo uprawiane przez tych i tamtych, kryje założenie, mówiące, że inne systemy są idealnie szczelne. Nie są. Ale o tym kiedy indziej. Niemniej, warto dbać o szczelność argumentacji po stronie naszej, apologetycznej.

Leave a Reply