Gesty. Słowa i czyny. To przez nie wyraża się to, co znajduje się wewnątrz naszych serc i umysłów. Zewnętrzne znaki ukazują wewnętrzną postawę. Dlatego całujemy żonę, przytulamy dzieci, podajemy rękę przyjaciołom i skłaniamy głowę przed nauczycielami. Pokazujemy innym, że ich kochamy, troszczymy się o nich lub szanujemy ich.
Nie inaczej jest w liturgii. Tam również poprzez określone słowa i gesty wyrażamy swoją wiarę w Boga, oddajemy Mu cześć i uwielbienie, korzymy się przed Jego majestatem. Msze i nabożeństwa pełne są gestów, także tych o charakterze symbolicznym. Pod tym względem szczególnie bogata jest dawna forma rytu rzymskiego, według którego przez wieki odprawiano msze w Kościele Katolickim. Jednakże wraz z posoborowymi zmianami w liturgii zmianie uległa również forma gestów i czynności mających miejsce w trakcie składania Najświętszej Ofiary. Inne zarzucono całkowicie. Niektóre z nich, choć niewymagane, nadal są stosowane powtarzane przez nielicznych kapłanów a jeszcze inne poprzez zmianę kontekstu straciły swoje pierwotne znaczenie.
Poniżej znajduje się lista pięciu gestów, które w szczególny sposób związane są z dawną formą mszy.
1. Przyklęknięcie w trakcie wyznania wiary
Tajemnica Wcielenia. Jeden z największych i najbardziej niepojętych cudów, który dokonał się ponad 2 tysiące lat temu. Aby odkupić swój lud z grzechów prawdziwy Bóg stał się prawdziwym człowiekiem. Doskonałość i nieskończoność przyjęła ciało. Stwórca stał się stworzeniem.
Nic dziwnego, że w dawnej liturgii w trakcie wyznania wiary przy słowach et incarnatus est de Spiritu Sancto ex Maria Virgine et homo factus est wierni padali na kolana. Był to wyraz niezmierzonej pokory wobec wielkiego misterium. W każdą niedzielę i święto gest ten powtarzali kapłani, ministranci i wszyscy wierni.
Obecnie akt przyklęknięcia nadal pojawia się w liturgii. Niestety jest on ograniczony tylko do mszy odbywającej się w święto Bożego Narodzenia. Zamiast tego w niedziele i święta normy liturgiczne przewidują skłon. Niemniej nawet tak prosty gest stosowany jest sporadycznie i nie widać go czasami nawet na mszach sprawowanych przez biskupów. Czy to Tajemnica stała się mniej tajemnicza, czy też my okazujemy mniej pokory wobec niej?
2. Złączone palce kapłana
Nie ma chyba piękniejszego gestu w dawnej liturgii. Od momentu przeistoczenia aż do chwili ablucji kapłan celebrujący Najświętszą Ofiarę nie rozłącza palców, którymi dotykał Ciała Pańskiego. Prosty, banalny wręcz gest, który w najpełniejszy sposób ukazuje zarówno wiarę w prawdziwą, realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, jak i miłość kapłana wobec Jezusa. Wiarę i miłość tak wielką, że celebrans rezygnuje ze swojej wygody po to, aby nawet najdrobniejsza partykuła nie upadła i nie została sprofanowana. Znak ten stanowi również przykład wobec ludu, kim jest Ten, który ukrywa się pod postacią białego chleba. Jest lekcją religii powtarzającą się w trakcie każdej mszy świętej.
Jan Paweł II w czasie mszy inaugurującej jego pontyfikat. Zdjęcie z portalu „I komu to przeszkadzało?”
3. Przyklęknięcie kapłana
Przeistoczenie. Słowa konsekracji wymawiane przez księdza szeptem niesłyszalnym dla ludzi, powoli i wyraźnie. Kapłan głęboko pochylony z twarzą przy hostii lub kielichu. Wierni nie widzą i nie słyszą co dzieje się przy ołtarzu. I wtedy kapłan przyklęka, po czym podnosi wysoko Chrystusa objawiając go wszystkim zgromadzonym w kościele.
Przyklęknięcie tuż po przeistoczeniu. Adoracja. Kapłan jako pierwszy oddający cześć i chwałę swojemu Panu i Bogu, władcy, który posłusznie przybył na słowa wypowiedziane przez swojego sługę.
W tym geście znów kumuluje się kilka znaczeń. Wiara w realną obecność. Wiara w moc sakramentalnego kapłaństwa, które słowami To jest Ciało Moje. To jest kielich Krwi Mojej sprowadza na ołtarz Boga wiernego swoim obietnicom. Intymność. Przywilej, jaki otrzymuje kapłan. Przykład dawany wiernym.
Współczesne normy liturgiczne nie przewidują takiego gestu. Ksiądz przyklęka dopiero po ukazaniu Boga ludowi. Nie adoruje Go jako pierwszy. Nie pada na kolana, gdy tylko chleb przestaje być chlebem, a wino winem. Tak jakby to nie słowa przeistoczenia, ale wiara ludu sprawiała cud.
4. Pocałunki ministranta
Ministrant, czy w bardziej precyzyjnym określeniu, służba liturgiczna ołtarza przy podawaniu i odbieraniu przedmiotów od kapłana celebrującego mszę składa na jego dłoniach delikatny pocałunek. Skądinąd zwyczaj całowania księdza w rękę był powszechny w Kościele, nomen omen, Powszechnym. Za tym gestem stoi nie tylko zwykła chęć okazania szacunku wobec osoby kapłana ale uniżenie się wobec samego Chrystusa. Dłonie kapłańskie to nie są zwykłe dłonie. To one są uświęcone do dotykania Ciała Pańskiego, to one udzielają sakramentów, błogosławią wiernych i nakładają oleje.
Wagę namaszczonych, kapłańskich dłoni można dostrzec wyobrażając sobie mszę z 1683 roku, w której jako ministrant posługiwał sam król Jan III Sobieski. Władca ziemskiego państwa, wojownik, wódz i administrator wykonuje głęboki pokłon przed księdzem i z pokorą całuje jego dłonie oddając tym samym Bogu to, co do Boga należy.
5. Złożenie Najświętszego Sakramentu na korporale
Korporał (od łacińskiego corpus – ciało) to mały, lniany obrus rozkładany na ołtarzu, by w trakcie mszy mogły na nim spocząć kielich z Krwią oraz patena z Ciałem Jezusa Chrystusa. W praktyce ma on dodatkowo zabezpieczać partykuły Najświętszego Sakramentu przed upadkiem na ziemię. Temu służy również sposób jego składania. Zawsze do wewnątrz tak, aby potencjalne okruchy zostały w nim zabezpieczone. Ale korporał oprócz znaczenia praktycznego ma również wartość symboliczną, ograniczoną nieco w nowej formie rytu rzymskiego.
Korporał odnosi się do dwóch tkanin, które oblekały naszego Zbawiciela. Pierwszą z nich są pieluchy, w które Maryja zawinęła nowo narodzonego Jezusa. Drugą z kolei jest całun, płótno pogrzebowe, w które zawinięto martwe ciało Chrystusa. I tak samo jak wtedy, dwa tysiące lat temu, tak samo teraz na każdej mszy świętej Chrystus składany jest na zwykłym, lnianym kawałku płótna. Szlachetna prostota korporału i nieskończona świętość Boga spotykają się po raz kolejny.
Obecnie symboliczny wyraz korporału został nieco osłabiony przez fakt, iż od momentu słów przeistoczenia Ciało Pańskie spoczywa nie bezpośrednio na nim, ale na ułożonej na nim patenie.
5 symboli. 5 pozornie błahych gestów. Ale to właśnie one w subtelny sposób wyrażają głębię teologiczną tego, co dokonuje się w podczas każdej mszy.
Owszem. Można im zarzucić, iż nie są zrozumiałe dla wszystkich. Można też powiedzieć, że piękne czyny i słowa nie zawsze oznaczają, iż wnętrze człowieka jest równie wspaniałe, a przecież liczy się to, co w sercu. Takie stanowisko podkreśla jednak brak zrozumienia dla istoty całości. Nasycenie symbolami oraz dystans wiernych wobec ołtarza podkreślają transcendentny wyraz mszy i jest misteryjny charakter. Msza obdarta z symboli nie staje się łatwiejsza w odbiorze, ale spłyca relację człowieka z tajemnicą Boga. Piękne gesty zaś są ściśle związane z postawą wewnętrzną. Jeśli kocham, to pokazuję swoją miłość. Tak samo jak dobre uczynki nie muszą świadczyć o wierze (choć mogą do niej prowadzić), ale wiara wyraża się poprzez dobre uczynki, tak samo piękne gesty nie muszą świadczyć o czystym sercu, ale czyste serce sprawia, że czynimy wokół siebie piękno. Również, a może przede wszystkim w liturgii. I pozostaje żałować, że gestów tych jest obecnie zdecydowanie mniej.
Kulturoznawca-filmoznawca. Absolwent Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Historyk z zamiłowania. Rekonstruktor kultury materialnej średniowiecza. Amator liturgii.
Zamiast ubolewać nad zmianami w litugii trzeba systematycznie przypominać i tłumaczyć wiernym znaczenie wszystkich gestów i symboli Mszy św.,aby je rozumieli i głębiej ją przeżywali