Pewien królewicz pragnie pojąć za żonę PRAWDZIWĄ księżniczkę. Jednak wszystkie, które spotyka mają w tej kwestii jakieś braki. Pewnego dnia w jego zamku podczas burzy pojawia się zmokłe dziewczę twierdzące, iż jest ową stuprocentową księżniczką. Żeby nie wierzyć pannie na słowo, królowa szykuje jej posłanie z dwudziestu materacy i dwunastu pierzyn, a pod sam spód wkłada ziarno grochu. Gdy następnego dnia dziewczyna budzi się obolała, potwierdza tym samym swoje królewskie pochodzenie, a szczęśliwy książę bierze ją za żonę.
Pamiętam swoją pierwszą reakcję na tę baśń – odkąd ją usłyszałam nie miałam najlepszego zdania o królewnach. Delikatne ślicznotki, które nie potrafią znieść odrobiny niewygody, wokół których służba powinna skakać na rękach i spełniać zachcianki z kosmosu. No bo jak bardzo przewrażliwionym trzeba być żeby wyczuć jedno małe ziarenko grochu pod dwudziestoma (!) materacami? Dzisiaj moglibyśmy powiedzieć „dziunia oderwana od rzeczywistości”. A może dzięki temu, widzi więcej? Może to właśnie przywiązanie do świata sprawia, że nie dostrzegamy tego co ważne?
Jedyną rzeczą, którą mogła wykorzystać na swoją obronę był fakt, że do królewskiego zamku trafiła prosto z deszczu i wyglądała na przemoczoną kurę, a nie prawdziwą księżniczkę. Właściwie jedynym dowodem jej szlachetnego pochodzenia były jej własne słowa. I choć królowa w sprytny sposób zbadała sytuację, musiało coś być w jej słowach. Coś, co nie pozwala wyrzucić jej za drzwi.
Wiemy, że królewicz już wcześniej szukał żony, ale coś z tymi pannami było nie tak. Nie były PRAWDZIWYMI księżniczkami. Autor nie mówi czego im brakowało – sukien, zamku, manierów? Prawdopodobnie tylko serce księcia wiedziało, o co chodzi.
Królowa przygotowała dla przybyłej posłanie godne królewny. Z jednym małym szczegółem – pod sam spód włożyła ziarnko grochu. Ziarnko grochu może mieć do 12 mm wielkości. Podejrzewam, że mogłabym siedzieć na nim cały dzień i nawet się nie zorientować. Królewna wyczuła ja pod stertą materacy i pierzyn. Co więcej – obudziła się totalnie obolała – ziarnko grochu nie sprawiło odrobiny dyskomfortu, a całonocne męczarnie.
Czy i w naszym życiu jest jakaś błahostka nie pozwalająca nam spać spokojnie? Święty Paweł poucza, że naszym ziarnkiem grochu powinien być każdy grzech, każde zaniedbanie, każdy brak miłości czy zła intencja. Dla nas – dziedziców Najwyższego Króla wyczuwalne nawet pod stertą materacy, ubrane w ładne słówka i racjonalne usprawiedliwienia. A Książę Pokoju, który zna nasze serca, pozna nasze królewskie pochodzenie bez testów.
W czym prawdziwa królewna z baśni Andersena była lepsza od tych, które królewicz spotykał wcześniej? Była zmokłą kurą, wiec na pewno nie miała lepszej urody czy sukni. Nie wspomniała, aby jej ojciec władał tym czy innym królestwem albo ile miał wojsk czy służby. Jej świadectwem była wrażliwość – na zło, grzech, krzywdę. I miała w sobie jakiś blask, który kazał królowej zbadać sprawę dokładniej.
Czy pielęgnujesz swój blask i wrażliwość swojego serca? Co jest świadectwem Twojego Bożego dziecięctwa?
Uczestniczka Akademii Dziennikarstwa.
好文章!你的文章对我帮助非常大。谢谢!你觉得可以吗?我想把你的文章分享到我的网站:
gate io 交易 所