Jest Dzień Zaduszny. Jedziemy na cmentarz parafialny. Chcemy również odwiedzić naszych bliskich zmarłych… Babcia, siostra, prababcia… No tak: dziś dowiedziałam się, że miałam siostrę cioteczną…Chyba najstarszą… Żyła dwa tygodnie. Nazywała się Jadwiga. Córka moich chrzestnych. Chrzestny już nie żyje… Zapalamy znicze, poprawiamy kwiaty na grobie, wspominamy opowieści o II wojnie światowej babci, przygody małych dziewczynek z chrzestnym nad rzeką, „czarne kruki” zrywane z wiśni, która rosła na tyłach posesji…
Kolejny cmentarz. Tu pochowany jest mój tata… Ile to już lat? Kilka… Czas leci, kolejny roczek minął… Ale serce nadal tęskni. Modlitwa z wiarą, że Bóg powoła do grona zbawionych… Znicze teraz palą się długo, a płomień rzuca refleksy na postawione kwiaty… Bóg rozświetla w ten sposób opadający mrok, ale również smutek człowieka i ogrzewa jego melancholijne serce… I te wspomnienia… Wypowiedziane i nie… Przechowywane jak skarb. I inne groby… Bratowa, sąsiad, znajoma… Krótka modlitwa w ich intencji….I ich bliscy, ci, którzy żyją, którzy właśnie odwiedzają groby. Co u Ciebie? Jak żyjesz?
I jeszcze jeden cmentarz… Ten jest największy. Tu spoczywa na wieki wiele osób…. Znajomych i nieznajomych… Siostra, brat, mąż… Babcia, dziadek…. Ciocia, wujek.. Jeden, drugi grób… Kolejny, następny… i jeszcze jeden. No tam jeszcze. Kolega, koleżanka, znajoma, znajomy… Sąsiad, sąsiadka… Wokoło większości grobów kręcą się ludzie, ci bliscy, odwiedzający zmarłych na cmentarzu. Modlą się, poprawiają kwiaty, zapalają znicze… stoją pogrążeni w zadumie…Tu znajomy, tam kolega z pracy, to znów dawno niewidziany przyjaciel. O jak fajnie zobaczyć ciotecznego brata, wujeczną siostrę, ciocię, której chyba od zeszłorocznej Uroczystości Wszystkich Świętych się nie widziało…. Porozmawiać, zadziwić się tą spotkaną osobą, ogrzać się jej ciepłem, zapytać o innych kuzynów i krewnych… A ciocia? Jak jej zdrowie? To wasze dzieci? Oj, ale wyrosły…? A Twoja mama? Co u niej?
W tym roku piękna jesień przedłużyła się na dni Wszystkich Świętych. Pogoda odpowiednia na wyjście z domu, na spacer, na dłuższy pobyt na cmentarzu, na spotkania i rozmowy. Zachwycało piękne słońce i ciepło, drzewa wokół cmentarza okryte kolorami jesieni: żółtym, pomarańczem, czerwienią i brązem, i resztkami zieleni… No i ci ludzie, którzy przyszli odwiedzić swoich zmarłych, zadumani, zatroskani, rozmodleni, wspominający, ubogaceni spotkaniami bliskich żyjących, a nierzadko tak dawno niewidzianych…
Dziś już mniej osób przyszło się zachwycić pięknem i blaskiem płonących zniczy… Dziś wraca już codzienna rzeczywistość… Dom, praca, zakupy, niezapłacone rachunki i ulotne chwile wspomnień wczorajszych doświadczeń, spotkań… Do następnego roku i następnej Uroczystości Wszystkich Świętych. No bo gdzie znaleźć czas na odwiedziny? na wspólnie spędzony czas? Grób gromadzi wokół siebie wszystkich krewnych i bliskich, tych żyjących jak i tych, którzy odeszli… Jestem pewna, że zmarli pilnie i bacznie nadstawiają ucha na te wszystkie nasze rozmowy i spotkania przy ich grobach…