Bóg w Starym Testamencie przestrzega przed ludźmi przewrotnymi i zmiennymi. Synonimami tego słowa są również cechy zaskakujące i ukrywające prawdziwe oblicze. Czy współczesny Kościół byłby tak silny ,gdyby nie lata walki o niego, stawiania oporu przeciwnościom? Czy jego tożsamość nie jest kształtowana w głównej mierze tym , co pokonał?
Czasami mam wrażenie, że ile książek bym nie przeczytała, ile historii ludzi nie usłyszała, przeżyła ich głęboko w sercu, nie zastąpi to autopsji i przejścia własnej ścieżki życiowej do zrozumienia i poznania. Obraz ten nabiera niekiedy postać układanki, gry, której kształt i reguły nadaje Bóg. Dostajemy puzzle, narzędzia, jak dzieci. Ta układanka zawsze opiera się jednak na zasadzie balansowania na krawędziach, odczuwania skrajności. Szczęście daje nam przeważnie spełnienie, radość.To fakt dość oczywisty. Osobiście przez większość swojego życia dążyłam właśnie do spełnienia w hedonizmie. Liczyło się spełnienie, szczęście, realizacja celów, ale poprzez mnie, moje ja, czy postać karmienia psychologicznego ego. Naturalnie, swoisty egocentryzm dzielnie rujnowało wychowanie Rodziców w kulturze chrześcijańskiej . Należało pamiętać o drugim człowieku, pomagać innych, słabszym , ubogim. Działania te standardowo potęgowano w okresie Świąt. To niemal tradycja, zadanie do odhaczenia. Święta, to w końcu czas szczęścia za wszelką cenę, przebaczenia i całej standardowej radości. Nie mniejszej ,jeżeli pochodzi się z kochającej (oczywiście normalność wplątuje się poprzez wielkie kłótnie, niekiedy rękoczyny i dochodzenie swojego siła, co dziś powoduje postawienie wszystkich włosów na ciele), wielodzietnej rodziny. Ciepłe , rodzinne Święta…
I tutaj kończy się piękny obraz z filmów i reklam. Co jeśli na drodze stabilizacji i przewidywalności wtargnie chaos? Mam tu na myśli wszystkie zdarzenia, które dotykają ludzi w newralgicznych momentach życiowych, które podyktowane są schematami, kulturą w danym społeczeństwie? Na pewno kluczową rolę odegra tu wrażliwość. Jeżeli rozpada się wewnętrzny ład, spokój, człowiek ucieka do schematów, pragnie tradycji i niezmienności. Zdarza się ,że cierpienie jest tak duże ,że potrafi dezorganizować i zakryć wszelkie uniesienie i zabić nadzieję na zmianę. W takiej sytuacji na nic zdają się piękne chwile. Natura ludzka ucieka od wszystkiego, co dobre, stare .Pragnie pędem zabić emocje, które w dzisiejszych czasach zagłuszamy wszystkim, czym tylko możemy. Wiec gdzie jest Bóg? Po co to wszystko? Dlaczego ludzie się ranią, cierpią przez siebie? Dlaczego coś, co kiedyś było całym światem, w niektórych momentach staje się pułapką i dusznością? Cierpienie, strata, bunt, to prosta droga na dno. Czasami Bóg tylko takim sposobem może nauczyć nas kochać, spojrzeć w końcu pełnią oczu, bez oceny, emocji, przekonań, nauki. Kiedy na prawdę nie mamy nic,łącznie z resztkami nadziei, wtedy on rozpościera pełnię działania. W tym tkwi jego zaskakująca przewrotność. W sytuacji, gdy choinka i ciasta nie cieszą, radość i miłość bliskich wizualizuje kres marzeń o własnej rodzinie i drogę prowadzącą przez samotność, brak potęguje pragnienie. To piekło. Piekło samotności. Otoczeni miłością wciąż szalenie łakniemy i czegoś nam brak. Własne cierpienie potrafi zniszczyć relacje nawet z najbliższymi, ale ma ogromną siłę rażenia i konstruktywności w stosunku do obcych. Człowiek ma w sobie pokłady dobra i potrzeby obdarowywania miłością. To powoduje, że w nicości i wewnętrznej szarpaninie potrzebujemy dekoncentracji wobec własnego ego i skierowania myśli na słabszych , bardziej potrzebujących, osamotnionych.
Zapominając o sobie mamy ogromną szansę pomocy innemu człowiekowi. Ten naturalny mechanizm wynika z ludzkiej natury. Własne potrzeby projektują i determinują nasze działania. Cierpienie nie znosi ciszy i bezczynności. W takich chwilach jest szansa ,że podejmiemy niecodzienne ryzyko, bądź zaczniemy odkrywać nieznane w celu wyparcia przeszłości.
Dziś widzę, że najpiękniejsze święta , to te , w których poświęcając się jesteśmy w stanie zrobić coś pięknego dla drugiego człowieka. Oszustwo dobrej zabawy też się liczy, jeżeli ma dać radość innym. W tym jest piękno wiary i łaski Bożej.
Czy nie tym jest chrześcijaństwo? Wyciąganiem dobra i piękna z zakamarków ciemności i walki, gdy spadamy z nieba ,wprost pod koła rozpędzonej karetki pogotowia w godzinach szczytu na Marszałkowskiej? Zero szans? Beznadzieja? Nic bardziej mylnego. Łaska i piękno ironii życia i przewrotności. Nigdy nie pojmę do końca i nie nadziwię się sile, mądrości i przebiegłości Bożej w kreśleniu ludzkich ścieżek życiowych. Oby nigdy nie zabrakło wiary, siły , nadziei i zaufania, że nawet w przenikającej ciemności, Najważniejszy jest tuż obok , za plecami i cierpliwie , miłosiernie daje nam wolność, jednocześnie chroniąc i asekurując tyły , jak dobry Ojciec.
,, „Wierzyć– to znaczy nawet nie pytać, jak długo jeszcze mamy iść po ciemku” ks. Jan Twardowski.
Obraz współczesnego Kościoła to żywa wiara objawiająca się działaniem. To ziszczenie marzeń o Niebie już tu, na ziemi. Tego warto przy Świętach i Nowym Roku życzyć . Wierzyć, że nawet najmniejszym swym dobrym dziełem mogę życie tu na ziemi, w Raj istny zmienić, Nieba tworzenie rozprzestrzenić. Z nicości wszystko.