Modlitwa, wspólnota, gazeta. Łączy je niezwykła więź. O potężnej sile modlitwy, opiece Matki Bożej i umiłowaniu różańca opowiada s. Wioletta Ostrowska CSL, członek Krajowej Rady Misyjnej, sekretarz redakcji miesięcznika „Różaniec” i sekretarz Zarządu Stowarzyszenia Żywego Różańca.
s. Maria CSL: Od 15 lat jest siostra sekretarzem redakcji miesięcznika „Różaniec”. Jak z perspektywy minionych lat ocenia siostra pracę w miesięczniku, co najbardziej wpisało się w siostry pamięć?
s. Wioletta CSL: Najbardziej zapadło mi w pamięci ciągłe uczenie się człowieka i Maryi. Uczenie również tego innych, by również „zapalali” do Jezusa przez Maryję. Miło wspominam współpracę z ks. Feliksem Folejewskim SAC, który przez wiele lat był naszym asystentem do spraw kościelnych. To był wspaniały człowiek. „Jezu ufam tobie!”, to jego zawołanie. Wszyscy w redakcji mieliśmy zawsze pewność, że ks. Folejewski o nas pamięta. Wytworzyła się między nami niezwykła łączność duchowa. Często odwiedzał redakcję, a kiedy już nie mógł przyjechać, to dzwonił i dopytywał, co u nas słychać. Miałam poczucie, że zawsze jest blisko. Tak bardzo był w sercu tego, co robimy. Kiedy zachorował na raka, również powtarzał: „Jezu ufam Tobie!”. Na pytanie o zdrowie odpowiadał: „Faustynka ma wszystko w swoich rękach”. W tym czasie chorowała też nasza siostra przełożona s. Zofia Chomiuk. Pamiętał o niej w swoim cierpieniu i zawsze pytał, jak ona się czuje. Nieśli taki sam krzyż. Ksiądz Folejewski w czasie choroby nie myślał o sobie… Teraz, po jego śmierci, bardzo nam go brakuje. Tęsknimy.
Czy czytelnicy dzwonią do redakcji?
Często dzwonią ludzie i opowiadają różne historie życia. Traktują nas jak telefon zaufania. Pamiętam jeden taki telefon od czytelniczki z Niemiec. Opowiadała, że przez różaniec zło nie ma dostępu do jej domu. Czuła, że modlitwa różańcowa broni jej rodziny. Napisałam o tym w jakimś tekście w „Różańcu”, cytując wypowiedź tej pani: „Przez różaniec zło nie ma dostępu do naszego domu”. Po jakimś czasie ta myśl pojawiła się w Internecie. Pracownik naszego wydawnictwa wpisał to jako sentencję i przez pomyłkę podpisał: autor bł. ks. Ignacy Kłopotowski, założyciel zgromadzenia sióstr loretanek. Musiałam interweniować i prostować, bo ks. Kłopotowski tego nie powiedział, chociaż może też tak myślał.
Stowarzyszenie Żywego Różańca powstało w 2012 roku. Nie wszyscy wiedzą, że wyrosło pod skrzydłami miesięcznika „Różaniec”
Tak. Zrodziła się taka potrzeba wśród naszych czytelników. Oni sami zaczęli do nas pisać, interweniować i dopytywać o funkcjonowanie Kół Żywego Różańca, szczególnie róż różańcowych w parafiach. Próbowaliśmy rozeznać, jak temu zaradzić. Nie było wówczas żadnej struktury w Polsce, jeśli chodzi o Żywy Różaniec. W 2010 r. po raz pierwszy zaprosiliśmy do siedziby naszego Wydawnictwa w Rembertowie księży, którzy odpowiadają w diecezjach za Żywy Różaniec. Przyjechało ich wówczas kilkunastu. Był to prawdziwy sukces. Spotkania takie odbywają się teraz dwa razy do roku. Rozmawiamy, wymieniamy doświadczenia. Powstał Statut Żywego Różańca, jest krajowy moderator, Zarząd Stowarzyszenia, logo, odznaka, ceremoniał i hymn. Chcemy służyć wspólnocie Żywego Różańca, dając jej przede wszystkim różne materiały formacyjne. Tak naprawdę początek Stowarzyszenia to inicjatywa czytelników miesięcznika „Różaniec”. Dostrzegli oni potrzebę uregulowania formacji, w taki sposób aby nabrała wymiaru stałego. Próbowali coś więcej, nie tylko modlić się na różańcu. Zadawali pytania i nie zawsze znajdowali odpowiedzi. To skłoniło nas – Redakcję „Różańca” i s. Andrzeję Białą, która była wówczas dyrektorem naszego Wydawnictwa – aby bardziej się nimi zająć.
Modlitwa różańcowa jest dla siostry bardzo bliska, czy zawsze tak było?
Z różańcem jestem związana już od dzieciństwa. Moi dziadkowie należeli do koła różańcowego, rodzice do dziś są członkami Żywego Różańca. Ta modlitwa była mocno obecna w moim domu i towarzyszyła mi w rozeznawaniu powołania. Uczyła mnie wiernego kroczenia za Maryją i uczenia się od Niej relacji z Jezusem.
Był okres, gdy różaniec kojarzył mi się z czymś nieprzyjemnym, bo zabierał mi wolny czas na zabawę i spotkania koleżeńskie. Dwa razy w miesiącu było w moim domu spotkanie członków Żywego Różańca. Do tej wspólnoty należeli rodzice i dziadkowie. Około południa, gdy byli obecni wszyscy ze wsi i zbliżał się czas wspólnej modlitwy, bez względu na to, czy ktoś był z koleżanek lub kolegów, czy nie, razem z rodzeństwem musieliśmy przyjść do dużego pokoju, by wspólnie odmawiać całą część różańca i Litanię loretańską. I choć czasami modlitwa trwała dość długo – szczególnie wówczas, gdy prowadziła ją moja babcia, zelatorka – i bolały kolana, nie było zmiłuj się, by się z niej zwolnić. Mama zawsze pilnowała, byśmy się grzecznie zachowywali i byli na wszystkim do końca, nawet gdy już się bardzo nudziliśmy.
W czym modlitwa różańcowa siostrze pomogła?
Matka Boża wiele razy mi pomogła. Szczególnie w rozeznawaniu powołania. Pamiętam, jak podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy Matka Boża na Jasnej Górze w sposób szczególny dała mi odczuć swoją obecność. Wtedy już wiedziałam, że mam wstąpić do klasztoru zaraz po maturze. Kiedy byłam w nowicjacie, przeżywałam poważny kryzys, przechodziłam wiele oczyszczeń duchowych i w zasadzie nie wiedziałam, co dalej… Otrzymałam wtedy, na krótki czas, różaniec od naszej Matki Generalnej. Na tym różańcu modliła się siostra Łucja z Fatimy, sama też go zrobiła. To tylko narzędzie, ale w tym trudnym dla mojego powołania momencie różaniec był dla mnie ratunkiem. Zwycięsko przeszłam przez ten czas. Matka Boża uratowała moje powołanie. Nie pozwoliła mi zostawić zgromadzenia. Pamiętam, że z drżeniem w sercu modliłam na tym różańcu. Wiedziałam, skąd pochodzi i kto na nim się modlił. To był niezwykły różaniec.
Jak zachęcać innych do modlitwy różańcowej i w jaki sposób przekonać młodych ludzi, że ta forma modlitwy jest także dla nich?
Różaniec jest modlitwą szczególnie miłą Maryi i niezwykle skuteczną. Przynosi pokój tam, gdzie człowiek rozpętał wojny i teraz nie jest w stanie ich powstrzymać. Pomaga osiągnąć niebo i ratuje grzeszników przed wiecznym potępieniem. Przez różaniec można wyprosić właściwie wszystko! Siostra Łucja z Fatimy mówiła: „Nie ma problemu w życiu, którego nie można rozwiązać z pomocą różańca”. Dowody na cudowną moc różańca są niezliczone…
Warto więc sięgnąć po różaniec, bo jest to modlitwa, która uczy szczerej rozmowy z Mamusią. A Ona zawsze prowadzi do swego Syna. Różaniec to prawdziwa przygoda z Maryją. Przy Niej i przy Jej Niepokalanym Sercu jest najbezpieczniej.
Dla młodych szczególnie polecam wypowiedź ks. Dominika Chmielewskiego SDB, który jest wojownikiem Maryi i z różańcem się nie rozstaje: „Różaniec jest nadzwyczajnym napełnianiem się Duchem Świętym, który z wielką mocą zstępuje na Ciebie przez Maryję. (…) To wzięcie Maryi za rękę i poproszenie, żeby opowiedziała Ci swoim Sercem każdą tajemnicę życia Jej ukochanego Jezusa”. Słowa te mówią same za siebie.