W całej Polsce nagłówki gazeta informują o zgodzie sejmu na ratyfikowanie Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Portale informacyjne 24 godziny na dobę kierują uwagę całego świata na konflikt zbrojny na Ukrainie.
Tymczasem małe miasto powiatowe, gdzieś na zachodnich obrzeżach naszego kraju, siedziba dwóch biskupstw (katolickiego i od niedawna ewangelicko-augsburskiego), które za swojego patrona jako pierwsze w Polsce, przeważającą większością głosów ówczesnej rady miejskiej obrało sobie świętego Jana Pawła II, obiega elektryzująca wiadomość.
Do miasta przyjeżdża Vader!
Ciepłe kapcie pospadały z nóg. Nad miastem zebrały się burzowe chmury, atmosfera dotychczas prawie, że familiarna zgęstniała i pomimo nadchodzącej wiosny na ulicach zrobiło się chłodniej i jakoś tak szaro. Ciemne typy z browarem w ręku tak jakby odważniej stoją po bramach, jakimś mięsem rzucając w przypadkowego przechodnia, albo w matkę z dzieckiem, albo nie daj Boże w księdza po kolędzie, cieszą się, że ich czas nadszedł. Że to miasto, dotychczas spokojne, święte i anielskie zostanie zdeprawowane, oplute i wyzute ze wszystkich wartości.
Bojownicy o wolność naszą i waszą wnoszą sztandary, przywdziewają zbroje, ostrzą miecze, siodłają konie, przypinają ostrogi, ruszają na bój, na łów, w obronie wszystkiego, co nasze, polskie, katolickie, święte, przenajświętsze.
Bój przegrany, wojnę wygramy.
Do upadłego walczyć będziemy, póki sił starczy, póki bestia ostatniego tchnienia nie wyda, nie ustaniemy, z tarczą lub na tarczy, zginąć gotowi, naszych emocji i uczuć bronić. Garda. Pierwszy policzek obroniony, drugiego nie nadstawimy. Wiarę naszą świętą polską-katolicką na sztandary wznosić, i po łbach tych co nie wierzą, co nieczuli, co w d… i nosie mają to, że nas jest większość, że nie życzymy sobie. Gorszy nas to, niepokoi, złości, bulwersuje. Trzeba działać,walczyć, bić się i szarpać. Jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze kropkę nad i, ostatnie zdanie do nas należy.
Byle by Chrystusa obronić, cierpień mu więcej nie przyprawiać. Co by cierniową Jego koronę lekko poluzować. Plecami swymi podnóżek Mu solidny na krzyżu podłożyć. Ocet na hizopowej gąbce syropem posłodzić. Bo on już obronić sam się nie może, nawet ust swych nie otwiera. Naszym świętym obowiązkiem jest ustrzec Go, żeby nikt nie pomyślał, że On jest jak baranek na rzeź prowadzony.
Bo udręczono Go. A on sam dał się gnębić? Ale po co, Panie? Przecież od zniewag i przekleństw, od oplucia i batów, od darcia Biblii i bluźnierstw straszliwych uchronimy Cię Panie!
Od 9 lat mąż Magdy, ojciec Zuzi, Julka i Maksa, Tosi i Szczepana, od zawsze zafascynowany Bogiem.
Kocham czytać, próbuję pisać.
Dzięki.
Pozdrawiam
Zastanawiająca jest ta nasza chrześcijan waleczność, ta chęć ścinania łbów nieprzyjaznych, ale także sobie nawzajem. Wprawdzie Piotr amputuje mieczem ucho sługi arcykapłana, ale Jezus natychmiast je „przykleja”. To ścinanie nawet efektownie wygląda, choć faktyczna korzyść z tego żadna. Dobrze się czyta. Pozdrawiam.