LOADING

Type to search

Modlitwa – nasza najgłębsza tęsknota

Magdalena Pawlica 8 stycznia 2015
Share

„Musisz modlić się tak, żeby w swej modlitwie na tyle się otworzyć, aby pewnego dnia (…) usłyszeć, jak Bóg mówi do ciebie: „Kocham cię!”. Te zaadresowane do ciebie słowa są najważniejszymi słowami, jakie kiedykolwiek mógłbyś usłyszeć, ponieważ póki ich nie usłyszysz, nic nie będzie w tobie tak do końca w porządku”

339813-155x220

Zabierając się za lekturę książki amerykańskiego duchownego Ronalda Rolheisera* „Modlitwa nasza najgłębsza tęsknota” na początku warto zadać sobie pytanie: czym w ogóle jest modlitwa? Większość z nas na pewno odpowie, iż są to słowa standardowych formułek, których nauczyliśmy się jeszcze w dzieciństwie, jak „Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Mario” czy „Aniele Boży”. Dla kogoś innego modlitwą będzie zwyczajna rozmowa z Bogiem, czyli słowa płynące prosto z serca lub lektura Pisma Świętego. Każdy z nas ma swój własny sposób zwracania się do Stwórcy. Myślę, iż śmiało mogę napisać, że ile ludzie, tyle sposobów modlitwy. I żaden z nich na pewno nie jest zły, nie ma również jednego punktu wyjścia modlitwy. Niestety przeważająca część z nas uważa, że nie umie się modlić, albo czuje się wręcz nieprzystosowana do modlitwy. Jeśli i Ty znajdujesz się w ich gronie, to koniecznie sięgnij po tę książeczkę!

„Tym, co daje wiara, jest pewność, że Bóg jest dobry, że można Mu zaufać, że On nie zapomni o tobie i że wbrew wszystkiemu, co zdaje się temu przeczyć, On niezmiennie ma wszechświat pod całą kontrolą. (…) Jesteśmy w bezpiecznych rękach”

Już na samym wstępie autor podkreśla, iż książka ta nie jest typowym podręcznikiem na temat modlitwy, a jedynie zbiorem przemyśleń, wypływających z lektury Pisma Świętego, dzieł dawnych i współczesnych mistrzów duchowych, a także jego osobistego doświadczenia. W swojej publikacji amerykański duchowny stara się przede wszystkim przełamać stereotypowe opinie na temat modlitwy. Jedną z nich jest przeświadczenie, iż do Boga należy zwracać się tylko w tedy, gdy jesteśmy w dobrym nastroju, albo gdy nasze serce wprost wyrywa się do uwielbienia. Nic bardziej mylnego! Do naszego Ojca w Niebie możemy przychodzić nawet wtedy, gdy jesteśmy w podłym nastroju lub wtedy, gdy nasza postawa wydaje się nam, ogólnie mówiąc, niepokorna, nieświęta czy egoistyczna. Bóg lubi, gdy jesteśmy wobec Niego szczerzy i wprost Mu mówimy, co nam leży na wątrobie. Modlitwa nigdy nie przyniesie owoców, jeżeli będziemy na niej udawali kogoś, kim nie jesteśmy. Warto o tym pamiętać. Autor uświadamia nam również, iż modlitwa jest walką. Podejmując się regularnej modlitwy musimy pamiętać, iż często będziemy zmuszeni walczyć ze swoją ociężałością, lenistwem, przygnębieniem czy rutyną. Będziemy także musieli stawić czoła wrażeniu, że modląc się tracimy tylko cenny czas, że wypełniamy jakiś przykry obowiązek, czy że gadamy do ściany. Ronald Rolheiser daje ponad to wiele cennych wskazówek, jak przezwyciężyć jedną z największych pokus, która mówi nam, że w czasie modlitwy nic się nie dzieje, że Bóg nas nie słyszy, że nas nie wysłuchuje.

Książeczka „Modlitwa nasza najgłębsza tęsknota” na pierwszy rzut oka wydaje się cienka i niepozorna. Jednak, jak się okazuje nie należy ocenić książki po ilości stron. Publikacja ta, pomimo niewielkiej objętości, skrywa w swym wnętrzu wiele cennych i wartościowych treści, które niejednej osobie na pewno pozwolą pogłębić swoją osobistą modlitwę oraz wnieść w życie duchowe nowy powiew świeżości. Książeczka napisana jest lekkim, mówionym językiem. Czyta się ją szybko i całkiem przyjemnie. Rozdziały są krótkie i konkretne. Dużym plusem jest również to, że autor nie próbuje na siłę nawrócić czytelnika, ale w zwyczajny sposób zachęca do spojrzenia na modlitwę z innej, lepszej perspektywy. Jest to zdecydowanie jedna z ciekawszych książek o tej tematyce. A wiem co piszę, bo tego typu publikacji przeczytał w swoim życiu niemało ;) Szczególnie polecam ją tym, którzy nie lubią się modlić, nie wiedzą jak się modlić lub po prostu czują się zniechęceni modlitwą.

„Umierając na krzyżu, Chrystus pokazał nam, że kocha nas tak mocno, że jest w stanie zstąpić do naszych osobistych piekieł. Jego miłość jest pełna współczucia i zrozumienia, że może przejść wszelki mur, który zbudowaliśmy z bólu i strachu, aby wkroczyć w sam środek naszej rozpaczy i beznadziei”

*Ronald Rolheiser OMI – amerykański duchowny, Oblat Maryi Niepokalanej. Specjalista w dziedzinie duchowości i teologii systematycznej. Jeden ze współczesnych duchowych mistrzów. Jego książki cieszą się dużą popularnością w wielu krajach.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Leave a Reply