Duch Święty jest najbardziej tajemniczą osobą Trójcy Świętej przynajmniej dla mnie. Wszyscy chrześcijanie go wzywają, choć nikt nigdy go nie widział. Nawet ewangeliści opisują Go tylko na zasadzie porównania – jakby ogień, gołębica. Niesamowite, że ktoś tak nierealny, ma tak realny wpływ na nasze życie. Duch Święty jest obecny w życiu każdego człowieka jak powietrze. Jest, nawet jeśli nie zdaję sobie z tego sprawy. Owiewa mnie, przenika. zaczynam odczuwać Jego działanie, gdy zaczyna wiać. Im większe podmuchy, tym bardziej dostrzegam Jego obecność.
Myślę, że modlitwa: przyjdź Duchu Święty, nie ma sensu, bo On jest zawsze, przynajmniej od chwili chrztu świętego. Bardziej sensowne jest wołanie: działaj, porwij, przewracaj moje życie do góry nogami, obalaj moje przyzwyczajenia – jak wichura, jak gwałtowna burza, po której atmosfera się oczyszcza i nareszcie można swobodnie oddychać. Tylko czy my naprawdę pragniemy takiego działania Ożywiciela, Ducha Prawdy? Mam wrażenie, że moja modlitwa od Ducha, tak jak wielu innych chrześcijan, podobna jest do wizyty u kosmetyczki. Proszę popraw to, podkreśl tamto, kilka korekt i będę wspaniały.
Modlimy się, ale pragniemy przemian w naszym życiu według naszego scenariusza. A Duch Święty, tak chyba nie działa. On działa radykalnie, całościowo. On jak ogień oczyszcza, wypala, niszczy. Może dlatego, wielu z nas nie odczuwa Jego działania, bo tak naprawdę, nie chcemy zmian. A On Duch Prawdy, znając nasze prawdziwe motywy, szanuje nasze prawdziwe pragnienia i cierpliwie czeka, aż dojrzejemy do prawdziwej przemiany, która przewróci nasze życie do góry nogami. A jak jest naprawdę to jedynie Duch Święty wie. Amen.