Może nie powinienem o tym pisać, aby niektórzy nie pomyśleli że samochwała czy co? Piszę bo chcę docenić ludzi, których mam!
Jak wiemy początek września to początek nauki w szkole. Tak jakoś to wszystko się poukładało, że trzy lata temu trafiłem do oświaty, a co najlepsze jako… katecheta! Kiedyś w życiu bym o tym nie pomyślał, a dziś nie wyobrażam sobie życia bez pracy z dzieciakami. Miniony rok to też wiele zmian, zwłaszcza związanych z powrotem do mojej miejscowości, ale też chyba zmian wokół mnie. Traf chciał, że wylądowałem (pewnie pomyślicie „o losie”) w Gimbazie! Ale to najlepszy czas jaki mnie spotkał. Przez te 10 miesięcy pracy, cieszyły mnie wspólne pogadanki, rozwiązywanie rebusów, szkolne wycieczki, akademie, przedstawienia, itp. Ale najbardziej cieszyło mnie jak przyłazili i chcieli pogadać o sobie, o tym co ich uwiera! Dopiero z czasem zrozumiałem jaka to odpowiedzialność, ale i zadanie dla mnie! Bo przecież łzy łatwo zetrzeć, czy tam sprawić, żeby się ktoś uśmiechnął. Gorzej bywa, gdy temu komuś trzeba coś doradzić, albo powiedzieć jakieś słowa wsparcia. Wkurzało mnie jak ludzie narzekają na Gimbazę, że takie rozrabiaki, nic się nie uczą, szpanują tylko. A tymczasem w tym wszystkim zobaczyłem drugą stronę Gimby! Udało się dotrzeć do tego ich zamkniętego środka!
Niestety wraz z końcem wakacji skończyła się także moja praca w tym gimnazjum. Oczywiście, jak to się odbywało przez cały rok szkolny, podziękowałem im poprzez social media. I tu zaczęła się lawina! Pytania, podziękowania, uśmiechy, superki i inne. Oni też wiedzą, że mimo tego wszystkiego nasze relacje się nie kończą, a wręcz dopiero zaczynają! Zawsze przecież możemy się spisać, pogadać przez telefon, czy też spotkać. Traf chciał też, że ostatni czas to dość ciężkie dni dla mnie. Standardowo poprosiłem ich o modlitwę, i o dziwo… Gimby się modliły! I czuć to, bo człowiekowi jakoś lżej :)
Pamiętam też rozmowę z jedną z dziewczyn na fejsie, która obiecała mi modlitwę, tylko zastanawiała się jaką odmawiać. Znalazła modlitwę „Za katechetę”, ale mówi: „przecież Pan nie jest już moim katechetą”. No to sobie myślę fajnie! Rok szkolny się skończył, więc „See you!”. I w całej tej wymianie zdań zapytałem: „to kim w takim razie teraz dla Ciebie, dla Was jestem?”. Odpowiedź ścięła mnie z nóg! Chociaż dobrze, że siedziałem w fotelu. „No… takim jakby… przyjacielem”. Czy można było usłyszeć coś cenniejszego?
Dziś dziękuję za to wszystko co stało się w ciągu tego roku! Wiadomo, życie płynie dalej, ale relacje, które zostały nawiązane już pozostaną! Tym bardziej przyjacielskie! Cieszę się również, że Pan Bóg nie sprawił mnie „typowym belfrem”, ale że dał mi możliwość znalezienia wspólnego języka z nimi, bo to od nich tak wiele się nauczyłem!
I co tu napisać na koniec? Wszystkim życzę takiej radości i satysfakcji z pracy! A ten tekst niech będzie pochwałą dla Gimby, o której chyba tak mało jeszcze wiemy!
absolwent Edukacji medialnej i dziennikarstwa na UKSW, od lat związany z różnymi grupami działającymi w Kościele, animator czasu wolnego i szaleńczy fan LEDNICY, prezes Fundacji STREFA JP2 i katecheta.