Kolejnym koncertem, o którym Wam opowiem, jest spotkanie z Szymonem Miką i Mateuszem Pałką. Koncert cenny nie tylko ze względu na znakomicie zestrojony ze sobą muzycznie, a także pod względem osobowości młodych artystów, duet. 19 października usłyszeliśmy premierowo w krakowskim PiecArt nową kompozycję Szymona Miki.
Jest ona od pierwszych dźwięków niezwykle nastrojowa. Jak sceneria, do której powracam, wspominając ten koncert. Tym razem jesienna.
Utwór zdaje się wypowiadać muzyką coś ważnego. Coś, czego wypowiedzenie nie przychodzi łatwo. Pełno w nim przerw na wzięcie oddechu i mocnych oparć dla podkreślenia każdego słowa, każdej muzycznej osobnej i wystarczającej samej sobie, skończonej frazy. Doniosłej mowie gitary Szymona Miki wtóruje lekki pogłos fortepianu, na którym gra Mateusz Pałka. A wszystkie dźwięki płyną miarowo i uporządkowanie.
To uporządkowanie, równowagę, opanowanie, słyszę od pierwszych brzmień koncertu. Zwłaszcza w utworze “Segment” spokojna, ale i zdecydowana gra gitary, uspokaja przestrzeń wokół nas i porządkuje także tę naszą wewnętrzną. Wykonanie kompozycji Charlie’go Parkera utwierdza mnie również w przekonaniu, że duet Szymona Miki i Mateusza Pałki to prawdziwa muzyczna jedność.
Tym, co wspólne obu muzykom jest głębia. Słychać ją w brzmieniu gitary i słychać ją w grze fortepianu, szczególnie w utworze “Sansa”. Między innymi ten właśnie utwór napisany przez Mateusza Pałkę przyniósł jemu i jego trio drugą nagrodę w konkursie 40. Festiwalu Jazz Juniors. Oceaniczną głębię pianista tworzy tu nie tylko za pomocą artykulacji, ale także harmonizacji.
Moją szczególną uwagę zwrócił także utwór, tym razem Szymona Miki, “On The Go”. Rozpoczyna go ciekawe ostinato i perkusyjne potraktowanie gitary. Dźwięk fortepianu przywołuje klimat starych czasów, a całość brzmi ciepło jak kolory tegorocznej październikowej jesieni i świece w PiecArcie.
Taka jesienna, nostalgiczna, ale równocześnie pogodna atmosfera towarzyszyła nam podczas całego, bardzo udanego koncertu.
Paulina Biegaj