Tradycja kościoła wschodniego mówi o obrazie „Świętego Oblicza” (Medylion) zaliczanego do obrazów nieuczynionych ręką ludzką.
Pierwsi chrześcijanie silnie związani z judaizmem i jego niechęcią wobec wszelkich przedstawień treści religijnych nie tworzyli sztuki sakralnej. Poza tym nie gromadzili się w świątyniach, a w domach raczej. To ” podziemie” religijne pozostawiło nam po sobie jedynie sztukę znaku w katakumbach. Ówcześni malarze i rzeźbiarze świetnie zarabiali na pracach służących kultowi pogańskiemu. Poza tym ruch wczesnochrześcijański nie był zdolny do sprawowania mecenatu, więc i nawrócenia artystów były niezwykle rzadkie… I tak było do III wieku.
Aż wreszcie na tronie rzymskiego cesarstwa zasiadł Konstantyn I Wielki, a z nim nadszedł nowy czas dla sztuki sakralnej i chrześcijaństwa w ogóle.
Konstantyn I Wielki
Konstantyn był bowiem pierwszym cesarzem zachodnim, który przeszedł na chrześcijaństwo i w 313 roku wraz z Licyniuszem – cesarzem wschodniej części imperium – ustanowił ” edykt mediolański” proklamujący swobodę wyznawania tej religii. Chrześcijaństwo nie było już jedynie wspólnotą prostych i ubogich. Do Kościoła zaczęli przystępować ludzie bogaci, często z świetnie wyrobionym smakiem estetycznym. Władza, która nagle stała się życzliwą Kościołowi stworzyła klimat sprzyjający masowym nawróceniom. Na ile one szczere były, a na ile koniunkturalne – trudno powiedzieć. Dość , że pośród tych „eurek duchowych” były i olśnienia artystów. Pojawił się nowy typ przedstawienia Chrystusa w majestacie, zgodnie z zasadami ceremoniału dworskiego. Kościół w owym czasie używał obrazu jako przekazu wiary szczególnie przydatnego dla tych , którzy nie potrafią czytać, ale też jako narzędzia do zwalczania wszechobecnej w tamtych czasach herezji. I tak w odpowiedzi na heretycką naukę Ariusza, według której Jezus nie jest Bogiem tylko doskonałym stworzeniem, zaczęto umieszczać na obrazach obok Chrystusa znaki Alfa i Omega oznaczające Boskie prerogatywy.
Jezus Chrystus Pantokrator
Po Soborze Efeskim w 431 r. przyznającym Maryi tytuł „Bożej Rodzicielki” mnożą się przedstawienia, które w sposób szczególny uwydatniają ten maryjny przywilej – oto Maryja siedzi na tronie, trzyma na kolanach Boże Dziecię, a wokół otaczają Ją Aniołowie.
Hodigitria Smoleńska
Na przełomie V i VI wieku, kiedy Papieżem był Grzegorz Wielki – malarstwo sakralne kwitło. W 692 roku Synod Trullański zwołany przez cesarza Justyna II pozostawał w ścisłym związku ze sztuką świętą. Ustalono między innymi kanon 82 mówiący o przedstawianiu Chrystusa nie pod figurą baranka, ale postacią ludzką. Niestety złożyło się niefortunnie , że zagadnienia dotyczące sztuki zostały włączone w całość wyraźnie antyrzymskich regulacji prawnych. Efekt był taki, że Papież Sergiusz II odmówił podpisania dokumentów soborowych. Stało się to dopiero po 200 latach.
Tymczasem niektórzy czciciele świętych obrazów zaczęli popadać w przesadę. Zdobiono malowidłami domostwa , a nawet szaty. Bywali kapłani, którzy zdrapywali farbę z obrazów , mieszali z konsekrowanym winem i podawali wiernym do spożywania w Komunii Świętej. Wszystko to stało się wodą na młyn przeciwników sztuki kościelnej. Antyikonicznie nastawieni byli głównie Żydzi i wyznawcy islamu. Powoływali się na zakaz Starego Testamentu odrzucający wszelkie wizerunki religijne. Powstał żywy spór między ikonodulią ( ruch na rzecz kultu świętych obrazów), a ikonoklazmem ( ruch zwalczający święte obrazy). Ortodoksi ( obrońcy ikonodulii) bronili ikony potwierdzającej według nich fakt wcielenia. Odróżniali prototyp od jego obrazu. Gdyby bowiem obraz nie różnił się od prototypu, nie byłby obrazem, ale prototypem własnie – takie było ich podstawowe założenie. Łączenie obrazu z prototypem to bałwochwalstwo – czyli idolatria, a od niej ortodoksi jednoznacznie się odcinali. Głosili dogmat chalcedoński oddzielający osobę od jej natury. Przekonywali, że nie malują bóstwa, czy człowieczeństwa Chrystusa, lecz Jego Osobę jednoczącą w sposób cudowny obie te natury. Obrazoburcy ( obrońcy ikonoklazmu) zaś uważali, że Chrystus doznał całkowitego przebóstwienia, a tworząc obrazy dokonuje się oddzielenia ciała od bóstwa, godzi się więc w tę jedność, której wyrazem powinna być jedynie eucharystia.
Cesarz Leon III stał się inicjatorem ikonoklazmu. W 726 roku wydał edykt w sprawie obrazoburstwa. Przez 4 lata próbował przeciągnąć na swoją stronę patriarchę Germana z Konstantynopola i papieża Grzegorza II z Rzymu. Nie udało mu się ani z jednym, ani z drugim. Patriarcha German był bezpośrednio podległy cesarzowi, więc ten zdjął ze stanowiska nieposłusznego i zastąpił go uległym Anastazym, z którym Leon III podpisał edykt przeciw obrazom sakralnym. Za tymi decyzjami rozszalały się akty niszczenia obrazów i represjonowania ich obrońców.
Kolejny cesarz – Konstanty V Kopronin – syn Leona III był jeszcze bardziej gorliwym obrazoburcom. W specjalnym dekrecie zakazał nazywania Maryi ” Matką Boga” i używania tytułu ” święty” wobec Sługi Bożego. Kopronin panował długo. Zmieniali się w tym czasie papieże, ale żaden z pięciu kolejnych nie ugiął się , wszyscy oni żarliwie przeciwstawiali się ikonoklazmowi.
Matka Boża Włodzimierska Św. Mikołaj
Syn Kopronina, Leon V nie był aż tak zapalczywym przeciwnikiem obrazów jak ojciec. Pozostając pod wpływem żony Ireny – orędowniczki sztuki sakralnej złagodził znacząco stanowisko władz wobec kościoła. Represje więc na niecałe 30 lat ustąpiły.
Niestety kolejny cesarz Teofil wspomagany przez patriarchę Jana Gramatyka wznowił walkę przeciw obrazom. Na szczęście wraz ze śmiercią Teofila w 842 r. skończył się ostatecznie ikonoklazm. Władzę objęła żona Teofila – regentka Teodora , szczera zwolenniczka kultu sakralnych obrazów. Na miejsce Jana Gramatyka powołała mnicha Metodego noszącego na swym ciele ślady tortur zadanych mu przez ikonoklastów. Uroczyste wyniesienie obrazów odbyło się w Hagia Sofia w pierwszą niedziele Wielkiego Postu – 11 marca 843 r. Do dzisiejszego dnia wierni obrządku wschodniego właśnie w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu obchodzą swoje święto.
Tak pokrótce wyglądała historia ikony oraz tarć między ikonoklazmem , a ikonodulią. Informacje zaczerpnęłam głównie z książki Tadeusza Łukaszuka ” Ikona w życiu w wierze i teologii Kościoła”
Uwielbiam patrzeć na ikony , a jeszcze bardziej je ” pisać”. Właśnie określenie „pisanie ikon” wzięło się z błędnego tłumaczenia tego słowa z greki i rosyjskiego (w tych językach ” pisać” oznacza zarówno pisanie jak i malowanie), a także z autentycznej chęci podkreślenia mistycyzmu towarzyszącego tworzeniu świętych obrazów. To szczera, nieuchwytnie piękną prawda, że w kontekście wcielenia, przebóstwienia i dobrej nowiny „wyzłoconej” na desce, człowiek jest w cudowny sposób uniesiony i staje przed farbami jak w modlitwie dziękczynnej. Niezwykle trudno opisać uczucia, które przepełniają malarza podczas tworzenia. To rodzaj medytacji, bliskiego spotkania trzeciego stopnia, otwierania bram raju… jak to mawiał Jerzy Nowosielski: „ …sztuka jako akt ufności wypływającej z wiary w rzeczywistość niestworzoną należy sama do dziedziny sacrum„. Mistrz Nowosielski zrobił dla współczesnej ikony znacznie więcej niż ktokolwiek inny. Dał jej nowe oblicze – autorskie, charyzmatyczne z jednej strony, z drugiej zaś wiernie szanujące kanon.
Hodigitria (J. Nowosielski) Abstrakcja 1973 ( J. Nowosielski)
Widział w ikonie ideał obrazu – połączenie daleko posuniętego realizmu z duchem abstrakcji, czyli idealną mieszankę w doskonałych proporcjach.Całe swoje malarstwo opierał na sacrum. Nawet płótna ” nieprzedstawiajace” były dla Niego odblaskiem ” bytów subtelnych”, czyli dowodem anielskiej obecności. Pamiętajmy o życiu i ogromnym dorobku tego artysty. Dla mnie Jego prace – to estetyczna ilustracja prawdy o DWUJEDNI, jaką jest człowiek i przymierzu z Panem Bogiem.