Witaj. Dziś chciałabym powiedzieć Ci o Słowie. A dokładnie to o Słowie przez duże „S.” Już w pierwszym rozdziale księgi Rodzaju widzimy, że słowa wypowiadane przez Boga mają moc sprawczą. (Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Rdz, 1, 3) Również później niejednokrotnie możemy zaobserwować, z jak wielką mocą Bóg mówi do człowieka. Słowa Boga bardzo często wiążą się z obietnicą, którą składa konkretnej osobie. (I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę. Rdz, 15, 5-6)
Przykład, który podałam wyżej, świadczy też o tym, że nasz Bóg jest Bogiem dialogu.
Może myślisz, to przecież było tak dawno, że dziś w dwudziestym pierwszym wieku wszystkie te słowa i obietnice są już po prostu nieaktualne. Otóż słowa Boga są uniwersalne, co oznacza, że nie zależnie od tego, gdzie się w obecnej chwili znajdujesz, czy jesteś dzieckiem, czy dorosłym Słowo Boże ma moc przemienić twoje życie właśnie dziś!
We wczorajszej Ewangelii Jezus spotyka urzędnika królewskiego, który prosi Go o to, aby uzdrowił jego umierającego syna.
A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.
Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie».
Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina. (J, 4,46-53)
Przyznam, że imponuje mi wiara urzędnika, który nie potrzebował żadnego naocznego znaku, żeby uwierzyć, że to, co mówi, Jezus jest prawdą.
Ja osobiście czytając to Słowo, kolejny raz musiałam stanąć w prawdzie o sobie, że moja wiara jest jeszcze nadal bardzo mała i wcale nie ma na tyle odwagi, by tak mocno zawierzyć słowom Jezusa.
A czy ty masz w sobie tyle wiary i odwagi, by uwierzyć w to, że wszystkie obietnice, które daje ci Bóg, spełnią się, jeśli tylko w nie naprawdę uwierzysz?
Zachęcam cię do tego, abyś kiedy staniesz na modlitwie, poprosił Pana o taką wiarę, jaką miał urzędnik.
Moje poszukiwanie Boga rozpoczęło się w lutym 2011 roku. Od tego czasu w moim życiu zmieniło się bardzo wiele, jednak najważniejsze pozostało niezmienne. Nadal każdego dnia od nowa chcę Go szukać i podążać przez życie jego śladami.
Jeśli chcesz możesz razem ze mną wyruszyć w tę niezwykłą podróż w w poszukiwaniu śladów obecności Boga w życiu to zapraszam :)