Czy kocham Boga na tyle by pragnąć całym sercem spędzać z Nim czas? Mówiąc, słuchając, czy po prostu milcząc? Czy może chcę być wobec Jego praw i nakazów w porządku, więc klękam do modlitwy? Czy może boję się, że coś się stanie, jak nie będę się modlić?
Z jaką intencją? Z jakim sercem staję na modlitwie? Jest różnie…
Jeśli teraz odkrywasz, że nie jest to wcale miłość, a przynajmniej nie zawsze, to nie przekreślaj tych spotkań i nie rezygnuj z nich. Bóg chce być blisko, chce też uczyć swojej miłości przede wszystkim przez to, że będzie prowadził Cię Swoją Miłością. Potrzebuje Twojej wierności.
Gdy spotykasz się z Bogiem na modlitwie spotykasz się z Kimś, kto jest Osobą, można powiedzieć, że na nasz sposób postrzegania jest to ktoś z twarzą, z cechami. Z kimś kto kocha Cię jak nikt inny, z kimś kto pragnie Twojego szczęścia, a jednocześnie daje Ci wolność, niczego nie narzuca. Jest stworzycielem świata, potężnym i mocnym ale swojej siły nigdy nie użyje przeciw Tobie.
Bez prawdy nie ma spotkania. Prawda na modlitwie jest niezbędna. Prawdą jest to, że jest we mnie wiele ciemności i bezład. Prawdą jest też to, że Bogu to nie przeszkadza w spotkaniu się ze mną. Jak stworzył świat z niczego tak może i w mojej ciemności zadziałać. O ile nie zachowam jej dla siebie, a stanę przed Nim w prawdzie. W Duchu i w prawdzie.
To co mam cennego, a mogę Mu podarować, to czas. On wypełni ten czas swoją obecnością, ciemność – Swoim światłem.