„Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4,4)
Dla wielu współczesnych ludzi chrześcijanin to człowiek ciemnogród, którego poglądy są podobno niebezpieczne dla świata i absolutnie przeciwne ludzkiemu szczęściu. To babcia, która „klepie” różaniec i słucha Radia Maryja. To człowiek uciekający przed światem, nigdy nieprzyznający się do swoich osiągnięć, wiecznie poważny i umartwiony. Czyli ogólnie mówiąc dewiant i dziwak. Natomiast Kościół to instytucja polityczna, będąca źródłem wszelkiego zła, a każdy ksiądz jest chciwy, zły i niedobry.
Z moich własnych obserwacji mogę powiedzieć, że powyższe stereotypy nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, a rozgłaszane są przez osoby, które tak naprawdę nic o Kościele nie wiedzą. Dlatego dalszą część wpisu chciałabym poświecić na przełamanie jednego z najczęstszych stereotypów, jakoby chrześcijaństwo było tylko i wyłącznie religią smutku i cierpienia, opierającą się na samych postach, wyrzeczeniach i pokutach.
Częste postrzeganie chrześcijaństwa jako religii cierpienia i smutku wiąże się z wydarzeniami męki i śmierci Chrystusa na krzyżu. Jednak Jezusowego orędzia nie można zredukować tylko do tego, ponieważ chrześcijaństwo to religia zmartwychwstania a nie smutku! To właśnie w tym cudownym wydarzeniu skrywa się przyczyna całej chrześcijańskiej radości. Nasz Bóg nie jest Bogiem martwym, ale żywym! Jest zawsze blisko nas. Ks. Marek Dziewiecki w jednym z wywiadów poruszających te zagadnienie powiedział: „Chrześcijaństwo to najradośniejsza ze wszystkich religii świata!”.
Prawdziwy chrześcijanin to człowiek pogodny, uśmiechnięty, szukający w innych dobra. Umiejący zarówno cieszyć się życiem, jak również wyciszyć się, kiedy jest na to czas. Całą swoją ufność pokłada w Bogu i wie, że jest on wstanie przeprowadzić go przez każdą pustynię. Przeciwności czy krzyże dnia codziennego nie są zaprzeczeniem radości, ale zaproszeniem do niej. Są okazją do większego zaufania Bogu, ponieważ każde złoto próbuje się w ogniu. Chrześcijanin powinien wiedzieć, że Bóg jest zawsze blisko niego, kocha go takim jaki jest. Jezus z miłości do nas oddał swoje życie na Golgocie. Czy już samo to, że jest się przez kogoś bezwarunkowo kochany nie jest powodem do radości? Zapamiętajmy: jesteśmy Bogu bardzo potrzebni, ponieważ zaplanował on z nami swoją przyszłość i nie wyobraża sobie, by kogoś z nas nie było razem z Nim w niebie. Ostatnio przeczytałam nawet takie zdanie: „Bóg czekan na nas z niecierpliwością pośród swoich świętych” :)
Myślę, że mając taką wizję łatwiej jest zostać chrześcijaninem ;).
A poniżej coś na poprawienie humoru, bo kto powiedział, że chrześcijaństwo jest smutne ;)
Absolwentka geologii na UW. Pasjonatka dobrych książek, gór i podróży. Zafascynowana Bogiem :)