Wiosna to w parafiach szczególny czas. Dużo się dzieje. Bierzmowanie, za miesiąc komunie. Jednak ja skupię się na sakramencie bierzmowania.
Duch Święty, który zstępuje na młodego człowieka, uzdalnia go do wyznawania swojej wiary oraz jej obrony, kiedy zajdzie taka potrzeba. Tylko z Jego pomocą możemy z radością i ogromną pewnością powiedzieć, że naszym Panem jest Jezus.
Apostołowie przed Zesłaniem Ducha Świętego byli ludźmi zalęknionymi, mało było w nich wiary. Po śmierci Jezusa zamknęli się w swoich domach i nie wiedzieli co będzie dalej. Jezus zmartwychwstał, a oni w to jakby nie wierzyli. Ich oczy i serca były na uwięzi. Jezusowi to jednak nie przeszkadzało. Zapowiedział zesłanie Ducha Parakleta. 50 dni po zmartwychwstaniu zostali napełnieni Duchem Świętym. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Już nie było w nich lęku, była radość i zapał do głoszenia Dobrej Nowiny.
Od kilku lat można zauważyć pewne smutne zjawisko – po sakramencie bierzmowania chrześcijaństwo młodych się kończy. Przestają chodzić do kościoła, nie poszukują wspólnot, w których mogliby pogłębiać swoją wiarę. Młodzież także ma swoje miejsce w Kościele, jest wiele wspólnot, w które mogą się zaangażować: Oaza, KSM, Ruch Czystych Serc, Neokatechumenat, wspólnota Taize itd, itp. Bierzmowanie niekoniecznie musi być „pożegnaniem z Kościołem w obecności swojego biskupa”. Może stać się piękną przygodą z Kościołem i wezwaniem do ewangelizacji.
Co zrobić, by zachęcić młodych do lepszego i większego udziału w lokalnej wspólnocie Kościoła ? Na początku najważniejsze – zaakceptować i przyjąć ich takimi, jacy są. To pierwszy i najważniejszy krok. Młodzi będą uciekać od wspólnoty, gdzie będą non stop oceniani i moralizowani. To ich zniechęci. Oni potrzebują towarzyszenia. Kolejnym, jakże ważnym krokiem jest odkrycie w nich tego, co jest w nich najlepsze i najpiękniejsze. Każdy ma talenty, które mogą się przydać i przy okazji się rozwiną. A także na światło dzienne mogą wyjść całkiem nowe.
Jeśli te dwa kroki zostaną spełnione, reszta pójdzie sama. Młodzież będzie dobrze czuła się w miejscu, gdzie jest ciepło przyjęta i zaakceptowana. Tym miejscem może być właśnie Kościół.